Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sprzęt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sprzęt. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 2 kwietnia 2017

Ustalacz na cięciwie z nici dentystycznej

Od pewnego czasu borykałem się ze znacznikami (tzw. ustalaczami) na cięciwie. Już jakiś czas temu zrezygnowałem z metalowych koralików- by nie obcierał on palców, by cięciwa była lżejsza i by uniknąć ewentualnego uderzenia koralikiem, które może być bolesne. Jednak zastosowanie topliwej nici okazało się również kłopotliwe- z biegiem czasu zbyt gruba nitka może się przesuwać. Jeśli tego nie zauważymy, to możemy wpędzić się w kłopoty- kiedyś strzelałem pół turnieju z przesuniętym ustalaczem, co fatalnie odbiło się na mojej punktacji...

Postanowiłem wypróbować inną metodę, znaną od lat, czyli wykonanie ustalacza przy pomocy nici dentystycznej.



1. Ustalacz umieszczamy nad strzałą (od strony górnego ramienia), by ułatwić sobie jej zakładanie, ponieważ będziemy ją dociskać od dołu. Jeśli nasze osadki są dobrze dopasowane, to nie widzę potrzeby wykonywania siodełka na cięciwie (dodatkowego owijania cięciwy na długości ok 5mm)- nigdy nie przetarłem owijki producenta.

2. Miejsce umieszczenia ustalacza wyznaczamy z dużą precyzją, najlepiej metodą prób i błędów przy tarczy. Możemy też kierować się wskazaniami producenta. W skrócie: opierając strzałę na podstawce (lub stałym i oznaczonym miejscu oparcia na majdanie), wpinamy osadę na cięciwę tak, by strzała była pod kontem 90 stopni do cięciwy. Następnie przesuwamy osadę w kierunku górnego ramienia o około 5-15mm. Dokładne miejsce ustalamy śledząc lot strzały- wybieramy miejsce, z którego strzała leci najbardziej stabilnie. Tuż nad osadą zaznaczamy np długopisem punkt osadzenia ustalacza.


3. W moim przypadku nić dentystyczna była płaska w przekroju, co znacznie ułatwia wykonanie ustalacza. Odcinamy kawałek długości około 25cm i zaczynamy owijać nim cięciwę w wyznaczonym punkcie. Nić jest na tyle cienka, że przy pierwszych owinięciach możemy wcisnąć ją pomiędzy nici owijki. Robimy to po to, by ustalacz w przyszłości nie przesuwał się na cięciwie.
Końcówka nici musi się znaleźć pod kolejnymi warstwami.



4. Robiąc kolejne warstwy pamiętamy o dwóch rzeczach: 

- potrzebujemy zdecydowanie niższego ustalacza niż nam się wydaje. Gruby "koralik" będzie nam tylko przeszkadzał w strzelaniu (o ile mamy dopasowane osady),

- już po paru okrążeniach, musimy pomyśleć o zakończeniu naszej owijki...



5. Jeśli chodzi o zabezpieczenie ustalacza na cięciwie, to nie sprawdza się klejenie ani wiązanie supłów. Każdy klej w końcu puści a supeł utworzy nierówność i może rozwiązać się pod wpływem topienia nici (o tym dalej). Co zatem musimy zrobić:

a) po wykonaniu paru okrążeń wkładamy między kolejne warstwy małą pętelkę, wykonaną z tej samej nici,

b) owijamy ją kolejnymi warstwami naszego znacznika,


c) gdy osiągniemy dobrą wysokość, końcówkę nici wkładamy do środka owej pętelki,

d) ostrożnie przeciągając pętelkę przez zwoje ustalacza, jednocześnie przeciągamy też końcówkę nici,

e) w ten sposób mamy wystające spod znacznika dwa końce tej samej nici- początek, na który nawinęliśmy nić i koniec, który przeciągnęliśmy przez ostatnie okrążenia,



6. Tak wykonany ustalacz trzeba mocno zacisnąć, ciągnąc za obie końcówki. Następnie przycinamy nić pozostawiając ok 1-2mm. Tak powstałe końcówki delikatnie przypalamy zapalniczką i tym sposobem wtapiamy je w cały znacznik.

7. Gotowy koralik można wygładzić - jak niektórzy zalecają - pokrywając go warstwą elastycznego kleju.


Zaletą ustalacza z nici dentystycznej jest to, że ma mniejszą szansę na przesuwanie się po cięciwie a nadal jest bardzo lekki i niewysoki. Cienka nić umożliwia nam też precyzyjne kontrolowanie jego wysokości. Warto też przypomnieć, że jakiś rodzaj znacznika na cięciwie jest konieczny do celnego strzelania. Niestety ciągle widuję łuczników tradycyjnych, którzy o tym nie wiedzą...

niedziela, 6 grudnia 2015

Mistrz Polski w łucznictwie tradycyjnym zdradza swoje sekrety - czyli wywiad z Boullim

Zorientowałem się właśnie, że ostatnią notkę opublikowałem rok temu - trochę wstyd, ale mam nadzieję, że najnowszy, turbociekawy materiał chociaż trochę mnie zrehabilituje!

Podpatrywanie innych łuczników uważam za niezwykle ważną część rozwoju łuczniczego :-) Szczególnie, że w łucznictwie tradycyjnym istnieje bardzo dużo technik strzelania, często wzajemnie wykluczających się. Można przez to zaobserwować, że czołowi łucznicy polskich turniejów strzelają na zupełnie różne sposoby! Ciężko więc znaleźć odpowiedź na pytanie "jakie podejście do łucznictwa jest najlepsze". Zresztą wypada raczej postawić pytanie: "jaka technika łucznicza i jakie metody treningu będą najskuteczniejsze DLA MNIE?". By pomóc wam znaleźć odpowiedzi na powyższe pytania, postanowiłem opublikować na blogu wywiad z Pawłem Nowakiem, znanym pod pseudonimem Boulli. Paweł jest zarówno Mistrzem Polski w łucznictwie tradycyjnym, jak i trzykrotnym zwycięzcą Ligi Południe. Niewątpliwie jest jednym z najlepszych łuczników tradycyjnych w Polsce i osobą na której można wzorować się w poszukiwaniu łuczniczej drogi. Wywiad jest długi ale zapewniam, że zawiera bardzo ciekawe informacje o treningu i technice tego świetnego łucznika. A teraz oddaję już głos Boulliemu i zapraszam do tej niezwykle ciekawej lektury.

Paweł "Boullie" Nowak, fot. Jacek Łabęcki

Boulli, powiedz proszę parę słów o sobie.

Urodziłem się bardzo dawno temu i łucznictwem też interesuję się od bardzo dawna. Jak każde dziecko zresztą - każdy oglądał filmy o Robin Hoodzie i o Indianach a za moich czasów co weekend był western. A tak na poważnie to zacząłem się interesować łucznictwem dopiero od 2010 roku. Mnie łucznictwo zawsze się podobało, ale dopiero na turnieju w Byczynie zobaczyłem, że jest możliwość strzelania, że w Polsce można kupić łuk. To był pierwszy turniej który obserwowałem. Natomiast pierwszy raz wystartowałem w turnieju w 2011 w Lędzinach na Lidze Południe, i tak to się zaczęło.

Zawodowo pracuję w straży pożarnej, po szkole średniej i wojsku cały czas. Oprócz łucznictwa moją drugą pasją jest miodosytnictwo, należę do stowarzyszenia Winiarzy i Miodosytników polskich. Miody pitne robię znacznie dłużej, bo od lat 80-tych ubiegłego wieku. I właśnie poprzez miody pitne poznałem łucznictwo, bo we wspomnianej Byczynie stowarzyszenie miało swój zlot - czysty przypadek. To są moje dwie pasję oprócz żony i dwójki dzieci oczywiście. Mogę powiedzieć, że prowadzę bardzo spokojny tryb życia.

A dla pełnego obrazu czy zdradzisz ile masz lat? Tak by czytelnicy mogli ocenić w jakim wieku można zacząć trenowanie łucznictwa i osiągać sukcesy?

Mam 45 lat, czyli zacząłem strzelać w wieku 40 lat.

Czy wcześniej może uprawiałeś jakiś sport związany ze strzelectwem?

Tak, mam do dzisiaj uprawnienia lokowskie na kbks (karabinek sportowy - przyp. red.), strzelałem rekreacyjnie ale nie sportowo, nie brałem udziału w żadnych zawodach.

Jak długo strzelałeś i czy myślisz, że strzelanie z kbks pomogło Ci osiągać świetne wyniki w łucznictwie?

Od 1990 do 2000 roku mniej więcej i nie, uważam, że są to dwie różne techniki. Można znaleźć parę wspólnych cech np. ćwiczenie koncentracji, kontroli oddechu. Ale tak naprawdę to strzelanie z broni jest przede wszystkim matematyką, koncentracją na przyrządach celowniczych. Bardziej porównałbym to do łucznictwa bloczkowego. Jeśli chodzi o celowanie w łucznictwie tradycyjnym tak jak ja to robię - czyli instynktownie, po prostu koncentruje się na celu, to strzelanie z kbks nie ma z tym nic wspólnego i raczej mi nie pomogło w osiąganiu wyników.

Wracając do łucznictwa, wiem , że często wygrywasz różne turnieje, natomiast które swoje osiągnięcia uważasz za najważniejsze?

Za najważniejsze moje osiągnięcie uważam zwycięstwo w Lidze Południe 2015, 2014, 2013 oraz trzecie miejsce w roku 2012. Z tego względu, że to nie była wygrana jednym zwycięstwem kiedy to każdy może mieć lepszy lub gorszy dzień. Na ligę składają się trzy wyniki i cieszy mnie to, że jednak zbiór tych dobrych dni mam większy od innych i udało mi się wygrywać.

Dużym osiągnięciem było też wygranie Mistrzostw Polski w roku 2014, Jadąc na te mistrzostwa nawet nie liczyłem na to by się znaleźć w pierwszej trójce, liczyłem po cichu, że jeśli się uda znaleźć w pierwszej dziesiątce to będzie bardzo dobrze. I pewnie też dzięki temu wygrałem, bo nawet jeśli jakieś strzały mi nie wychodziły, to nie miałem wewnętrznego spięcia, że straciłem szansę na "pudło" - na spokojnie myślałem, że jakoś do tej dziesiątki się zmieszczę. Muszę przyznać, że psychika w zawodach też jest istotnym elementem i wielu ludzi denerwuje się i "spala się" po jednym czy dwóch nieudanych strzałach a później źle im idzie cały turniej. Są osoby, którym na treningach idzie bardzo dobrze a później przychodzą zawody, nerwy i wyniki są dużo gorsze.


Mówiłeś trochę o stresie turniejowym, więc podpytam cię trochę - czy masz może swoją technikę, swój sposób na radzenie sobie ze stresem?

W sumie nie wiem czy mam czy nie mam. Predyspozycje każdej osoby są inne a u mnie zawsze stres występuje przed turniejem a w momencie oddania pierwszego strzału to wszystko mija. Może dlatego, że mam stresującą pracę i u mnie odporność na stres trochę się zwiększyła. Stres działa na mnie mobilizująco. Niektóre osoby w stresie zaczynają bardziej precyzyjnie i logicznie myśleć, bardziej się skupiają, być może tak jest w moim przypadku. Bardziej stresuje się przed zawodami. Będąc w czołówce łuczników w Polsce, jadąc na jakikolwiek turniej wszyscy na ciebie patrzą, oczekują dobrego wyniku a wiadomo, że każdy może mieć lepszy lub gorszy dzień. Zawsze twierdzę, że miałem lepszą zabawę właśnie w 2012 roku, kiedy goniłem czołówkę i nikt na mnie nie zwracał uwagi. Miałem wewnętrzną satysfakcję, że jestem coraz lepszy. W tej chwili, zanim jeszcze się turniej zacznie, to wszyscy już dzielą miejsca a to nie ułatwia strzelania. Wiem, że niektórym łucznikom bardzo to utrudnia zawody.

A czy podczas samego aktu strzału masz jakąś technikę, która Cię uspokaja?

Dla mnie samo łucznictwo, sam proces strzelania, cała ta otoczka jest bardzo uspokajająca. Pozwala zapomnieć w moim przypadku  o całym zewnętrznym świecie, wszystkich problemach. Strzelając po prostu koncentruje się na tym żeby przyjąć postawę, ustawić swój organizm - mięśnie, kości, oddech, by wpaść w rytm strzelania. Wpadając w taki rytm odcinam się od kłopotów dnia codziennego, cały świat przestaje istnieć. W tym momencie się liczą tylko łuk, ja i tarcza.

fot. Jacek Łabęcki

Kiedyś na jednym z turniejów powiedziałeś mi, że ty generalnie bardzo mało trenujesz i głównie strzelasz na turniejach - czy to jest nadal prawda?

Tak, to nadal prawda i chociaż przyrzekam sobie, że muszę zacząć regularnie trenować, to jest coraz gorzej. Jeszcze nie tak dawno trenowałem z Anką Płotycią (obecnie prawdopodobnie najlepsza łuczniczka tradycyjna w Polsce - przyp. red.) ale w tej chwili spotkań jest coraz mniej w mojej winy. W domu zwyczajnie nie chce mi się strzelać samemu. Wolę pojechać na trening 20 kilometrów, spotkać się ze znajomymi, postrzelać - mimo tego, że często więcej się gada niż strzela! Ale to jest ciekawsze od stania samemu i bębnienia w tą tarczę. Oczywiście to też ma swoje inne zalety, bo można porozmawiać z kimś na temat tego co nie wychodzi i co można w technice zmienić. Ale przede wszystkim chodzi o motywację, że jest obok ktoś, kogo można gonić. Dwa lata temu miałem jeszcze całkiem dużo treningów miedzy turniejami ale teraz, gdyby nie turnieje korespondencyjne CŁT i Bydgoskich Łucznikow, to nie wiem czy w ogóle strzelałbym między zawodami. Generalnie bardzo mało trenuję, co jest błędem, bo podejrzewam, że mógłbym mieć jeszcze lepsze wyniki.

Czyli średnio w miesiącu jak często strzelasz, licząc treningi i zawody?

Średnio jeden raz lub dwa razy w miesiącu.

A jak wyglądają twoje "treningi"?

Dla mnie trening to jest 100 czy 200 strzał wypuszczonych w seriach. Najczęściej strzelam na zasadach "korespondenta" czyli trzy odległości po cztery serie (20m, 25m i 30m, 5 strzał w serii, FITA 80 - przyp. red.), co daje mi możliwość porównywania wyników.

Wiem też, że bardzo dużą wagę przykładasz do sprzętu. Kiedyś powiedziałeś mi, że "wyniki w strzelaniu to jest głównie sprzęt"...

Moim zdaniem różnica między dobrym a bardzo dobrym łucznikiem to jest kwestia dobrania sprzętu. Ale nie jest też prawdą, że samo kupienie bardzo dobrego łuku przekłada się na bardzo dobre wyniki. Moim zdaniem ważniejsze od łuku są na przykład strzały. Ja przykładam kolosalną wagę do strzał. Dbam by były idealnie dobrane, zwłaszcza wagowo. Potrafię siedzieć i dobierać strzały z dokładnością do dziesiątych a nawet setnych części grama. Jest to coraz łatwiejsze w Polsce bo można już dostawać lepiej zgrane promienie - kiedyś różnica wagowa przy tym samym  spine'ie cedru sięgała 10 - 13 gramów a to jest niedopuszczalne przy poważnym podejściu do strzelania. Kiedyś robiłem strzały na zasadzie prób i błędów, obecnie wiem już, co trzeba zmienić w następnym komplecie by spełniał moje wymogi. Każdy mój kolejny komplet strzał jest kontynuacją poprzedniego z drobnymi poprawkami, które zdecydowanie wpływają na poprawienie wyników. Mówiąc szczerze twierdzę, że strzelam dokładnie tak samo dobrze jak dwa lata temu, ale na pewno mam lepsze strzały i lepszy łuk. I dlatego mam lepsze wyniki.


A z czego są zrobione obecnie twoje strzały?

Jest to cedr, pół-baryłka (strzały o średnicy zwężającej się w danym miejscu - przyp. red.) z przesuniętym środkiem ciężkości, z długimi lotkami które sam wycinałem. Jest tam parę rzeczy mojego własnego pomysłu.

Z jakiego łuku strzelasz obecnie?

Strzelam z łuku od Sylwestra Styrczuli. Jest to turek, otoman, 60 funtów czyli około 29 kilogramów. To jest jeden z jego pierwszych łuków. Jest bardzo stabilny, bardzo dynamiczny, spełnia moje wszystkie wymogi. Pytałem kilku innych wytwórców ale żaden nie był w stanie zrobić mi łuku wg moich potrzeb. Obecnie Sylwek pozmieniał trochę w swoich łukach na lepsze, więc w przyszłym roku będę rozważał zakup następnego.

29 kilogramów to bardzo duży naciąg, dlaczego zdecydowałeś się na taki łuk?

To wynika z techniki mojego strzelania. Potrzebuję łuk, którego siła ogranicza długość mojego naciągu. Czyli siła naciągu stabilizuje moją postawę. Naciągając go muszę czuć ten punkt, w którym łuk stawia opór i przekroczenie którego zmuszałoby mnie do włożenia zbyt dużej siły lub zmiany ułożenia układu mięśniowego. Dlatego każdy kolejny łuk, który kupuje, jest silniejszy i zapewne następny też będzie o kilogram, dwa silniejszy.

A jak skomentujesz opinię, że przy strzelaniu turniejowym z bardzo silnego łuku, łucznicy mają trudności na bliskich dystansach? Spowodowane ma to byś tym, że strzała o bardzo dużej prędkości nie ma czasu na odpowiednią stabilizację, jeśli cel jest blisko.

Strzała musi się stabilizować! Jeśli komuś się strzała nie stabilizuje po 10 metrach to znaczy, że ma źle dobraną strzałę. Może to być spowodowane zbyt wiotkimi strzałami, nieodpowiednim opierzeniem albo źle zbalansowaną strzałą - przyczyn może być wiele. Problem strzelania na bliskie odległości z silnego łuku to nie jest wina stabilizacji strzały, tylko konieczności bardzo dużego obniżenia punktu celowania. Muszę pochylać nienaturalnie ciało, żeby strzała nie przechodziła nad celem. Powiem tak - strzelając z mojego nowego kompletu strzał na 30 metrów, strzelam praktycznie na wprost (parabola po której leci strzała jest zbliżona do linii prostej - przyp. red.). Strzelając na bliskie odległości muszę wymuszać na ciele pochylenie w przód. Sam tego nie rozumiem, ale lepiej mi się strzela na 25-30 metrów niż na 15-20 metrów.

Jesteś znany z tego, że używasz strzał o czterech lotkach. Skąd taki pomysł i dlatego dokonałeś takiego wyboru?

Zaczęło się od tego, że ja nie lubię prostych rozwiązań. I dlatego na przykład strzelam z turka, bo wszyscy mówili, że z krótkich łuków strzela się trudniej. Lubię wyzwania. Mam cztery lotki, bo jest to mniej spotykane, wszyscy strzelają z trzech a ja nie lubię robić tego , co robią wszyscy. Szukam własnej drogi. Przy okazji okazało się, że to ułatwia strzelanie na czas, ponieważ nie muszę się zastanawiać jak zakładać strzałę na cięciwę. Chociaż prawdę mówiąc, nawet strzelając z trzech lotek i zakładając je odwrotnie - lotką prowadzącą do majdanu -  też się nic nie dzieje i strzała na te 20 metrów trafia do celu bez problemu. Cztery lotki też estetycznie bardziej mi się podobają i stało się to moją wizytówką. Wszystkie moje strzały mają też niebieski kolor lotek i wszyscy wiedzą: "niebieskie to Boulliego". To taki znak rozpoznawczy. Ale będąc ostatnio w Chinach zauważyłem, że wielu łuczników używa czterolotkowych kompletów, także nie jest to mój wymysł ani odkrycie. Podpatrzyłem to gdzieś, podobnie jak rozpiłowanie osadek (poszerzenie końcówki osadki dla łatwiejszego nakładania strzały - przyp. red.), a ja lubię innowacje. Zresztą jak wiesz na turniejach często się rozmawia z innymi, pyta dlaczego ktoś coś zrobił tak a nie inaczej. Patrzy się zawsze na tych, którzy strzelają lepiej, bo pewnie ich rozwiązania zdają egzamin. Ostatnio, na przykład, eksperymentowałem po raz pierwszy z kompletem strzał z plastikowymi osadkami, bo miały być łatwiejsze w naprawie - miały 4,5 mm średnicy, takie miniaturki. Niestety okazało się, że tam małe osadki nie wytrzymywały siły mojego łuku i rozpadały się. Znowu wróciłem do osad naturalnych i tak już chyba zostanie.

Chciałem cię też zapytać o parę rzeczy związanych z twoją techniką. Strzelasz o obydwojgiem oczu otwartych i koncentrujesz się na celu?

Tak i tak.

Używasz jakiegoś rodzaju podstawki pod strzałę?

Tak, to jest kawałek rzemienia, który mam przyklejony przy majdanie.

Z ilu palców strzelach oraz jakiej ochrony palców używasz?

Strzelam z dwóch palców, co może jest nietypowe przy tak silnym łuku, ale zawsze strzelałem z dwóch palców i tak jestem przyzwyczajony. Przy tak krótkim łuku nie da się wcisnąć trzeciego palca od dołu, taką technikę wypracowałem. Używam nakładek na same palce, które sam robię. Skóra pochodzi z kozaczków mojej żony.

W którym miejscu kotwiczysz?

Dosyć wysoko bo w okolicach oka. Jest to związane z tym, że szukałem punktu kotwienia oglądając bloczkowców i zauważyłem, że chyba reprezentant Ukrainy zakładał kciuk za szyję. Ja naciągając dwoma palcami zakładam kciuk za ucho, opieram go na czaszce.



A jak układasz nadgarstek? Czy strzelasz z prostego nadgarstka czy opierasz łuk o dolną część dłoni? 

Opieram o dolną część dłoni. Łuk trzymam za majdan tylko dwoma dolnymi palcami.

Gdzie umieszczasz cięciwę gdy strzelasz - na stawach, na opuszkach? 

Broń boże z opuszek! To jest pomyłka. Jeśli ktoś próbuje strzelać na opuszkach to nigdy nic dobrego z tego nie wyjdzie, ale to jest moje prywatne zdanie. Ludzie strzelając z opuszek nie zwalniają cięciwy tylko pozwalają, by cięciwa się z nich ześliznęła. Powoduje to, że cięciwa się skręca na opuszkach o jeden obrót albo dwa. Strzała odbija wtedy w drugą stronę jeśli osada jest w miarę ciasna, ma to wpływ na strzał powodując dodatkowe wibracje, to są detale. Ale rozmawiałem z kilkoma łucznikami sportowymi i u nich żaden trener nie dopuściłby strzelania z opuszek.
Zdecydowanie cięciwa powinna znajdować się na zgięciach, bo jest to zdecydowanie pewny chwyt. Tym bardziej na moim, bardzo silnym łuku strzelanie z opuszek nie byłoby powtarzalne.

A jak masz dobrane strzały jeśli chodzi o ich długość? Jaka część strzały wystaje poza majdan w pełnym naciągu?

Dobieram tak długość, by w przypadku gdyby mi się ułamał grot, móc strzałę skrócić i jeszcze raz go nałożyć. Dla mnie nie ma znaczenia, czy strzała w pełnym naciągu kończy się na majdanie czy wystaje przed majdan 10 centymetrów, nie zwracam na to uwagi. Zwykle robię strzały, które wystają o cal przed majdan. Gdy strzała ułamie się za grotem to takie strzały zbieram i jak uzbieram komplet, to przykręcam groty. Strzała się trochę usztywnia, ale to nie jest problemem i mogę z takiego kompletu strzelać dalej.

Według turniejów Ligi Południe jesteś obecnie najszybciej strzelającym łucznikiem. Jak do tego doszedłeś, na czym polega twój sukces?

Powiem tak: sam byłem zaskoczony tym wynikiem. Wiem, że np Łukasz nawalny strzela ode mnie jeszcze szybciej, tylko nie udało mu się tego zrobić na turnieju. Cała tajemnica szybkiego strzelania to jest płynność. Obojętnie w jakiej technice, czy wyciągając strzały z kołczanu tak ja ja czy wbite w ziemię, istotne jest by robić to płynnie i żeby się :nie skuć". Bo każde nie trafienie na cięciwę, każde spadnięcie strzały wybija z rytmu. Wtedy gdy strzeliłem te osiem strzał w 25 sekund (jedna strzała co około 3 sekundy - przyp. red.), to wszystko było na swoim miejscu, strzały same wskakiwały na cięciwę. Płynność i jeszcze raz płynność.

Przy okazji pytania o szybkość - jakiś czas temu w Internecie furorę robił filmik Larsa Andersena (film), czy możesz skomentować taki rodzaj strzelania? 

To ciekawe. I to jest duże osiągnięcie, jeśli on faktycznie strzela w takim tempie jak na filmie i robi to celnie - brawa dla niego. Trochę mnie tam ciekawi to strzelanie strzałą w strzałę, łapanie strzał i tak dalej. Uważam, że to są już cyrkowe sztuczki. Podejrzewam, że to było dublowana pięćdziesiąt razy. Ograniczę się tylko do skomentowania szybkiego strzelania, bo to widać - jak najbardziej jest to fajne. Jego technika jak widziałem to strzelanie z palców przy strzale z prawej stronie majdanu i on by strzała mu nie odbijała przy strzelaniu musi kciukiem ją przytrzymywać, o ile dobrze widziałem. Bo ciągnąc strzałę palcami odciągamy ją od majdany, jeśli jest z prawej strony, dlatego zakłada się ją zwykle z lewej strony. Dla mnie to są ciekawostki, nie zagłębiałem się w to za bardzo. Ja mam swoją technikę, w przeszłości próbowałem różnych zmian, eksperymentów by strzelać szybciej, ale wszystkie takie próby powodują, że mój układ mięśniowy doznaje zaburzenia i mam problem w zwykłym strzelaniu. Dlatego nie eksperymentuje z nowymi technikami, trzymam się tego co umiem i co mi dobrze wychodzi.

Boulli, mojego bloga czyta dużo osób początkujących, zaczynających przygodę z łucznictwem lub które chcą zacząć strzelanie. Czy z perspektywy swojego doświadczenia i umiejętności masz jakąś dobrą radę dla osób zaczynających strzelanie?

Jedną zasadniczą: niech się nie boją pytać i zanim podejmą jakąś zasadniczą decyzję o zakupie sprzętu czy wybraniu techniki, niech po prostu podejdą na jakikolwiek trening łuczniczy zanim zaczną zadawać pytania na forach. Na miejscu dostaną łuk do ręki, informacje gdzie kupić, jak strzelać. Będzie to dla nich bardziej pożyteczny niż odpowiedź na forum "kup sobie Diankę". To absurdalna odpowiedź, ja w życiu z "dianki" nie strzelałem i podejrzewam, że gdybym miał "diankę" to zniechęciłbym się - ja lubię krótkie łuki. Wybrałem swój łuk w Byczynie na turnieju, gdzie miałem możliwość wzięcia kilku łuków do ręki, podpatrzenia jak te łuki strzelają. Mnie zawsze podobały się szybkie strzały i dlatego wybrałem wschodni łuk i tak strzelam. Moim zdaniem istotne jest to, by osoby które chcą spróbować, zanim cokolwiek zdecydują, podeszły i pogadały z jakimś łucznikiem. Myślę, że od tego powinno się zaczynać. Łucznictwo to jest kwestia indywidualnego podejścia, osobom początkującym powinno się polecić jakiś trening, jakiś klub, jakieś bractwo, gdzie wezmą łuki do ręki, postrzelają. Pierwszy łuk kupuje się "bo ktoś poradził", drugi kupuje się wiedząc już, czego się chce a dopiero trzeci łuk to jest taki, który sprawia frajdę.

A co mógłbyś poradzić osobom zaawansowanym, które doskonalą swoje umiejętności? 

Tu się nie podejmę udzielania rad, to może zrobić trener, który ma wiedzę. W tej kwestii to bardzo dużą wiedzę ma Piotrek Gonet (z klubu CŁT - przyp.red.), który jako jedyny w Polsce przyłożył się do tego by poszerzyć swoją wiedzę na temat łucznictwa tradycyjnego i by pokusić się o to by być pierwszym w Polsce profesjonalnym trenerem w tej dziedzinie. Z tego co wiem on sprowadzał masę książek anglojęzycznych i koresponduje z kilkoma osobami na ten temat. Zaawansowane kwestie to z Piotrkiem.

I na koniec - wiem, że jesteś zaangażowany też w przygotowanie Ligi Południe, na czym polega twoja rola w tworzeniu Ligi?

Moja rola polega na tym samym, co rola jedenastu innych osób. Liga Południe zaczęła się dawno temu i z założycieli do dzisiaj zostały chyba tylko chyba trzy osoby. W tej chwili każde spotkanie Ligi organizują dwie osoby, które mają wyznaczony status organizatora. U nas to jestem ja i Anka Płotycia. Te osoby spotykają się raz do roku na koniec sezonu, robimy podsumowanie Ligi - co się sprawdziło, co trzeba zmienić. Uwzględniamy oczekiwania ludzi, bo wiele się zmienia w łucznictwie w Polsce co jest bardzo dobre. Dlatego wprowadziliśmy "bojówkę", dlatego zwiększyliśmy odległości, bo ludzie strzelają coraz lepiej w Polsce. Wprowadziliśmy też system pucharowy przy przydzielaniu punktów by wykluczyć wpływ "lepszych dni", gdy zawodnicy uzyskują bardzo dużo punktów. Cały czas coś zmieniamy, cały czas coś kombinujemy by wyjść ludziom na przeciw. Wspólnie ustalamy jak Liga ma wyglądać.

Bardzo dziękuję za wywiad! 





niedziela, 7 grudnia 2014

Podstawki pod strzałę oraz jak zrobić prostą podstawkę pod strzałę


Jednym z ważnych elementów oddania celnego strzału jest stałe i niezmienne miejsce oparcia strzały zarówno na majdanie jak i na cięciwie łuku. O wyznaczeniu odpowiedniego miejsca oparcia strzały na cięciwie pisałem już tu (być może w przyszłości rozwinę ten temat), dzisiaj podam parę przykładów właściwego podparcia lub umiejscowienia strzały na majdanie. 

Według bardziej tradycyjnych technik strzałę opieramy po prostu o rękę łuczną. W tym przypadku, jeśli budowa łuku nie wyznacza jednoznacznego miejsca oparcia strzały, dobrze jest narysować sobie na majdanie linię, znak, który będzie oznaczał miejsce o które powinna opierać się strzała przy każdym strzale. To bardzo ważne, ponieważ wszystkie ustalenia na "mniej więcej" w łucznictwie pogarszają naszą celność.

W moim łuku nad majdanem znajduje się ochronne tworzywo...

... strzałę zawsze opieram dokładnie na środku ochronnego materiału.

Nowszym wynalazkiem są bardzo różne podstawki pod strzałę. W łukach sportowych są one wykonane zwykle z plastiku i mogą wyglądać np tak:

źródło: www.tanius.pl

W łukach bloczkowych możemy spotkać bardzo futurystycznie wyglądające podstawki, np takie:

zródło: www.sklepluczniczy.pl

W łukach tradycyjnych zwykle montuje się podstawki z materiałów naturalnych a owa naturalność materiału często jest wymagana w regulaminach turniejów. Poniżej przedstawię dwa rozwiązania, na pewno nie jedyne ale moim zdaniem interesujące. Bardzo popularnymi są podstawki wykonane z włosia, wyglądające tak:

źródło: www.luksport.pl
Tu mogę dodać, ponieważ mam pewne doświadczenie w używaniu tych podstawek, że podstawki z włosiem niestety zużywają się po około jednym sezonie regularnego używania. Z biegiem czasu strzała jest coraz mniej pewnie trzymana przez włosie i nieco obniża swoją pozycję na majdanie. Natomiast dobrą wiadomością jest, że przy pomocy kleju włosie można łatwo wymienić. Nie wiem z jakiego materiału jest oryginalne włosie i czy rzeczywiście jest naturalne, natomiast ja jako zastępcze włosie używałem włosia... odciętego z miotły :-) Sprawdzało się wyśmienicie!

Innym przypadkiem naturalnej podstawki jest patent podpatrzony u łuczników z klubu Centrum Łucznictwa Tradycyjnego we Wrocławiu, który został wymyślony przez Piotra Goneta. Jest to po prostu malutki kawałek grubej, blankowej skóry, przyklejony do łuku przy pomocy kleju lub taśmy samoprzylepnej, dwustronnej. Ta podstawka świetnie określa miejsce podparcia strzały. Co prawda nie przytrzymuje jej tak pewnie jak przykłady powyższe ale przy stosowaniu odpowiednio stabilnej techniki napinania łuku, działa bardzo dobrze.

Folia aluminiowa nad podstawką dodatkowo chroni majdan przed uszkodzeniem.


Warto dodać, że dwie przedstawione tu podstawki można wykonać samodzielnie czy użyciu najprostszych narzędzi. Pierwsza jest kawałkiem cienkiej skórki w kształcie łezki, przeciętym na środku. Włożone w rozcięcie włosie przyklejamy gęstym klejem a całość podklejamy dwustronną taśmą klejącą. Budowy drugiej z prezentowanych podstawek tłumaczyć chyba nie trzeba :)


W łucznictwie tradycyjnym oczywiście nie wszyscy używają podstawek. Według badania przeprowadzonego wśród łuczników osiągających bardzo dobre wyniki, podstawki używa nieco mniej niż połowa strzelających. Z moich obserwacji turniejowych wynika, że gdyby zbadać większą grupę to okazałoby się, że podstawek używa jeszcze mniejszy odsetek łuczników.

Na pewno prawdą jest, że można osiągać doskonałe wyniki w łucznictwie tradycyjnym nie używając podstawki. Z drugiej strony prawdą jest również, że używanie podstawki poprawia naszą celność i przede wszystkim poprawia wygodę strzelania. Podstawka dodatkowo chroni naszą dłoń przed urazami wynikającymi z otarć o strzałę, co przy długich turniejach czy treningach ma niebagatelne znaczenie. Podstawka, szczególnie taka, która pewnie trzyma strzałę w miejscu, jest też dużą pomocą w początkowym etapie nauki łucznictwa. Jednak należy pamiętać, że "spadanie strzały z ręki" jest wynikiem popełnianych błędów technicznych a podstawka nie służy do maskowania ich.

Ja osobiście w moim podstawowym łuku nie używam podstawki, ponieważ lubię czuć strzałę na dłoni i ponieważ pomaga mi to kontrolować stałość naciągu, tzn dbać o to, bym zawsze naciągał łuk z taką samą siłą. Jednakże jestem w pełni świadomy zalet płynących z używania podstawki i w moim kolejnym łuku prawdopodobnie jakiś rodzaj podstawki założę. W każdym razie każdy łucznik powinien kwestię podstawki rozważyć a w przypadku zdecydowania o strzelaniu bez niej, wyznaczyć w inny sposób stałe miejsce oparcia strzały o majdan.

środa, 19 listopada 2014

Wywiad Krzysztofem Riebandtem

Jeżdżąc trochę po turniejach łuczniczych widuję różne łuki - głównie produkcji pana Bisoka, rzadziej Styrczuli a jeszcze rzadziej naturalne łuki od pana Nawalnego. Dość często widuję też refleksyjne łuki firmy Grozer, Samick czy Kaya. Gdy około dwa lata temu po raz pierwszy zobaczyłem łuk pana Riebandta na turnieju Ligi Południe, byłem bardzo zainteresowany i nieco zdziwiony. Zainteresowany dlatego, że oto pojawił się w południowej Polsce zupełnie nowy łuk, fajnie wyglądający i świetnie strzelający, zrobiony przez twórcę o którym mało kto słyszał. Zdziwienie natomiast było spowodowane doniesieniami o cenie - bardzo przystępnej, porównywalnej z seryjnymi łukami firmy Łukbis.

Z jednego z łuków pana Riebandta miałem okazję sporo postrzelać - mowa tu o długim łuku o naciągu 14kg, którego właścicielką jest Rynn. Jakie odnoszę wrażenia? Przede wszystkim jest to łuk bardzo celny. Strzały są wyrzucane dość łagodnie, stabilnie. Celności i wygodzie w strzelaniu sprzyja również nie za duża półka pod strzałę, która jest jednak na tyle mała, że łuk zaliczany jest do turniejowej kategorii "bez półki". Dopasowany do kształtu dłoni majdan czyni strzelanie wygodnym a chwyt łatwym do powtórzenia. Łuk jak na swoje 14 kg wystrzeliwuje strzały ze sporą szybkością. Samo wykonanie łuku jest moim zdaniem na bardzo wysokim poziomie, łuk jest bardzo ładny i precyzyjnie wykończony. Obecnie, mimo 2 lat używania, z łukiem nie ma absolutnie żadnych problemów. Kolorystyka i mocno błyszczące wykończenie mi osobiście przypadło do gustu - w kręgu znajomych łuk dostał przezwisko "meblościanka", od kolorystyki i połysku kojarzącego się z PRLowskimi meblami :-) . Niestety nie miałem okazji dłużej przetestować mocniejszych wyrobów pana Riebandta, jednak opierając się na doświadczeniach ze wspomnianym łukiem, mogę z czystym sumieniem polecić wyroby pana Krzystofa, które prezentują bardzo korzystny stosunek jakości wykonania do ceny.


Rynn i jej Riebandt

Łuk na tyle spodobał mi się, że postanowiłem poprosić pana Krzysztofa o krótki wywiad, który możecie przeczytać poniżej. Słyszałem, że pan Riebandt nie narzeka na brak zamówień, ale mam nadzieję, że dzięki mojej notce jeszcze więcej osób pozna tego świetnego wytwórcę polskich łuków.




Proszę powiedzieć parę słów o sobie. Czytelnicy będą też zainteresowani gdzie Pan mieszka i wyrabia łuki.

Nazywam się Krzysztof Riebandt, mieszkam i tworzę moje rękodzieło w małej wiosce "Celbowo" pod Puckiem. Jestem żołnierzem zawodowym  Marynarki Wojennej. Łuczarstwem zajmuje się jak na razie hobbystycznie, łuki buduje w czasie wolnym, dlatego na moje wyroby trzeba czekać czasami nawet miesiąc od rozpoczęcia pracy.



Od jak dawna zajmuje się Pan łuczarstwem? Jak to wszystko się zaczęło i dlaczego wybrał Pan takie zajęcie? Czy łuczarstwo jest Pana głównym źródłem utrzymania a jeśli tak, to kiedy się nim stało?

Łuczarstwem zainteresowałem się w dość  ciekawy sposób. Mój tata kiedyś zbierał broszurki Adama Słodowego pt. "Sam Zrobię", w jednym z nich był artykuł o wykonaniu łuku z drewna wiśniowego. Przeczytałem ten artykuł i pomyślałem, że można by kiedyś coś takiego zmajstrować. Po kilkunastu latach ożeniłem się, urodziły mi się dzieci. Jak zaczęły latać i robić łuki z leszczyny, wrócił pomysł zrobienia porządnego łuku własnoręcznie. Zaczęło się przekopywanie Internetu w poszukiwaniu wskazówek jak zrobić łuk. Natrafiłem na filmy instruktażowe grupy "Lorien", ale były to filmy o łukach z litego drewna. No i wtedy natrafiłem na książkę pt. "Kusza i Łuk" Jarosława Jankowskiego. Po przeczytaniu jej tak naprawdę zacząłem robić łuki. Po kilku miesiącach poszukiwania porządnego materiału zrobiłem trzy pierwsze łuki.
Na wiejskich dożynkach zauważyłem grupę strzelających łuczników a między nimi Mirka Konarskiego i Karola Pisarkiewicza. Pokazałem im swoje wyroby no i byli w głębokim szoku że człowiek który nigdy nie miał do czynienia z łucznictwem zrobił takie łuki.
W dalszych projektach korzystałem z ich doświadczenia i wskazówek.


Ile czasu zajmuje wykonanie łuku?

Wykonanie łuku w zależności od typu i od tego ile mam wolnego czasu, zajmuje od dwóch do czterech tygodni.



Jak wygląda proces projektowania nowego łuku? Czy wzoruje się Pan na jakiś źródłach? Czy stosuje Pan jakieś własne rozwiązania, eksperymenty, unikalne techniki?

Najpierw wykonuje tzw. "prototyp", przestrzeliwuje go.  Jeżeli  zauważam jakieś mankamenty to oczywiście poprawiam je w następnych egzemplarzach. Po prostu nie wypuszczam do ludzi nie sprawdzonych łuków.
Mój łuk prosty wzorowałem na zdjęciach z książki pana Jankowskiego, łuk turecki to całkowicie mój projekt, za to kształt krymsko-tatarskiego jest odwzorowaniem huntera firmy Browning, ale cofnięty majdan to mój pomysł.
W planach mam zrobienie krótkiego (110-120 cm) turka o kształcie bardzo tradycyjnym.


Z jakich materiałów wykonuje Pan swoje łuki? Z jakich gatunków drewna?

Moje łuki powstają w głównej mierze z jesionu. Wszystkie ciemne wstawki w majdanach i gryfach to mahoń. Jeżeli ktoś chce jakiś konkretny kolor to barwię ramiona bejcą. No i oczywiście paski włókna szklanego.


Jakie łuki są Pana specjalnością?

Moją specjalnością są łuki tradycyjne , chociaż czasami mam ochotę spróbować zrobić huntera.


Z jakiego łuku jest Pan najbardziej dumny i dlaczego?

Jestem dumny chyba ze wszystkich moich wyrobów jak użytkownicy je chwalą. A słowa Adama Swobody, że chciałby łuk ode mnie, o czymś świadczą.


Z jakiego łuku/łuków osobiście Pan strzela i dlaczego?

Osobiście strzelam z łuku krymsko-tatarskiego. Mimo, że turki są szybsze, to lekko kopią w rękę (to dzięki siyahom (sztywne zakończenia łuku - przyp. red.) i cięciwie z nierozciągliwej nici (d-45)) - krymy tego nie robią.


Proszę powiedzieć nieco o Pana warsztacie, czyli miejscu w którym powstają łuki, i jego wyposażeniu.

Moje łuki powstają w warsztacie mojego taty, który czasami trochę mi pomaga. W warsztacie znajdują się podstawowe maszyny stolarskie piła, heblarka, frezarka, wiertarka stołowa i pila taśmowa. Jednak dużą część prac przy nadaniu łukowi kształtu wykonuje ręcznie.


Jak należy dbać o Pana łuki podczas ich używania?

Przede wszystkim nie zostawiamy łuków w samochodzie na parkingu w bardzo ciepłe i słoneczne dni, ponieważ klej źle wytrzymuje temperatury powyżej 60 stopni. Po drugie nie rzucamy łuków i nie stukamy o twarde przedmioty, ponieważ laminat źle znosi uszkodzenia mechaniczne i w ostateczności może się rozwarstwiać i pękać.


Jaką trwałość mają Pańskie łuki, tzn jak szybko się zużywają?

Cztery lata temu zrobiłem pierwszy łuk na sprzedaż i do tej pory działa, także nie znam granicznej wartości długości eksploatacji moich wyrobów. :-)

Łuk turecki.

Czy z Pańskich łuków można strzelać w każdej temperaturze i każdych warunkach?

Ja osobiście strzelałem w temperaturze maksymalnej koło 35 stopni i minimalnej -20 stopni. Także w naszym klimacie raczej można z nich strzelać na okrągło.


Czym Pana zdaniem powinien się kierować łucznik podczas wyboru łuku?

W tym temacie nie odkryje niczego nowego, moim zdaniem początkowy łucznik powinien zacząć od długiego, stabilnego łuku, żeby przyswoić sobie prawidłową postawę i technikę strzelania. Początkujący łucznicy często kupują za sztywne łuki - pierwszy łuk powinien być tak sztywny, żeby łucznik po 200 strzale non-stop był w stanie jeszcze napiąć łuk.

Najnowszy łuk krymsko-tatarski bez cięciwy.

A czym powinien charakteryzować się łuk do strzelania turniejowego ?

Moim zdaniem nie jest ważna siła łuku tylko jego stabilność to znaczy każdy strzał powinien być powtarzalny, reszta zależy już od łucznika.


Co w takim razie wpływa na stabilność łuku, na co łucznik powinien zwrócić uwagę?

Im dłuższe i szersze ramiona tym łuk jest bardziej stabilny. Ale nie można popadać w skrajność.
Także dobór strzał do łuku i ich spin czyli giętkość też są bardzo ważne. Sprzęt to nie wszystko, jeszcze ważniejsza jest technika strzelania a jak wiadomo ile łuczników tyle technik strzeleckich :-)

Najnowszy łuk krymsko-tatarski.

Kto z innych polskich i zagranicznych wytwórców łuków jest godny polecenia Pana zdaniem i dlaczego?

Wśród naszych rodzimych producentów zwróciłem uwagę na Sylwka Styrczulę, Łukasza Nawalnego i pana Rozmanowskiego. Widzę, że się szybko rozwijają i ich łuki są bardzo przyzwoite. A Bisok to już długoletnia tradycja.
Zagranicznymi producentami nie interesuje się, bo ich ceny są mało konkurencyjne w stosunku do moich.


Bardzo dziękuję za wywiad!


Na koniec jeszcze kilka zdjęć najnowszego łuku tureckiego... Piękny, prawda?







piątek, 23 maja 2014

Wywiad z Łukaszem Nawalnym

Blog powraca z super ekstra materiałem (mam nadzieję, że będziecie tego samego zdania :-) )!

Nie było mnie tu chwilę, od ostatniej notki minęło aż cztery miesiące, ale w najbliższym czasie przewiduję częstsze aktualizacje... Jeżdżąc po polskich turniejach miałem przyjemność poznać świetnych łuczników, najlepszych w kraju, trafiłem też na doskonałych łuczarzy, z których łuków owi najlepsi chętnie korzystają. Często ci najlepsi łuczarze są jednocześnie świetnymi łucznikami - chyba nikogo to specjalnie nie dziwi. I wtedy wpadłem na pomysł by wybranych wytwórców łuków poprosić o udzielenie wywiadów, podpytać ich trochę o łuki, technologię, spojrzenie na samo łucznictwo. Ku mojemu zdziwieniu, wszystkim osobom, do których zwróciłem się z tą prośbą, pomysł się spodobał a na moją skrzynkę mailową zaczęły spływać bardzo fajne materiały, które mam zamiar w kolejnych notkach publikować na blogu. Mam nadzieję, że prezentowane wywiady będą cenne przy wyborze przyszłych łuków oraz okażą się przydatne dla wszystkich, którzy planują łuk wystrugać samodzielnie.

Na początek wywiad z Łukaszem Nawalnym, autorem książki "Tajemnice drewnianego łuku", właścicielem firmy Camelot, zwycięzcom wielu turniejów łuczniczych i Mistrzem Polski w kategorii "łuk naturalny" z roku 2012.

Łukasz Nawalny we własnej osobie.

Proszę napisać parę słów o sobie...


Mieszkam i pracuję  w Łodzi. Skończyłem studia filozoficzne oraz podyplomowe dziennikarstwo. Zanim na poważnie zająłem się robieniem łuków pracowałem jako reporter w radiu, byłem wychowawcą młodzieży, wraz z kolegą założyliśmy szkołę językową i byłem lektorem języka niemieckiego, prowadziłem również agencję reklamową. Łucznictwo było jednym z wielu sportów jakie uprawiałem w młodości, pochodzę z rodziny ze sportowymi tradycjami. Jako nastolatek uprawiałem z sukcesami wielobój lekkoatletyczny, trenowałem rzut oszczepem w łódzkim klubie Start oraz łucznictwo na Społem.


Od jak dawna zajmuje się Pan łuczarstwem? Jak to wszystko się zaczęło i dlaczego wybrał Pan taki zawód? Czy łuczarstwo jest Pana głównym źródłem utrzymania a jeśli tak, to kiedy się nim stało?


Łuki wykonuję od kilkunastu lat. W 2005 roku wraz z żoną założyliśmy firmę Camelot, od 2007 roku wykonywanie łuków jest moim głównym źródłem utrzymania. Łucznictwo i wykonywanie łuków było moim hobby przez całe życie, a nie ma nic piękniejszego niż móc utrzymywać się z tego co się lubi robić.



 Ile czasu zajmuje wykonanie łuku?


Wykonanie łuku może trwać od kilku dni do kilku miesięcy, wszystko zależy od stopnia skomplikowania. Proste łuki drewniane średnio wykonuję w 2-3 dni. Najbardziej pracochłonne są łuki wschodnie kompozytowe z rogu, drewna i ścięgien. Tu nie ma górnej granicy czasu wykonania. Zazwyczaj robię kilka łuków na raz. Po wprowadzaniu poprawek w łukach naturalnych zazwyczaj należy odczekać kilka godzin. Wykonywanie kilku łuków równocześnie pozwala rozsądnie gospodarować czasem.


Jak wygląda proces projektowania nowego łuku? Czy wzoruje się Pan na jakiś źródłach? Czy stosuje Pan jakieś własne rozwiązania, eksperymenty, unikalne techniki?


Zdecydowana większość moich łuków jest wzorowana na egzemplarzach historycznych. Formy tradycyjne są zazwyczaj idealne ponieważ ich ewolucja trwała setki a może i tysiące lat. Ludzie mieli mnóstwo czasu żeby doprowadzić je do perfekcji. Naiwnością by było myśleć że możemy wymyślić coś lepszego. Mówię oczywiście o łukach wykonywanych z naturalnych materiałów. W łukach wykonywanych z użyciem nowoczesnych technologii być może jest wciąż coś do odkrycia. Jeżeli chodzi o szczegóły np. odpowiednie dobranie proporcji warstw w łukach klejonych, optymalny kształt wyjściowy, długość łuku, grubość ramion przy oczekiwanej sile naciągu pozostaje mi jedynie metoda prób i błędów.


Z jakich materiałów wykonuje Pan swoje łuki? Z jakich gatunków drewna?


Łuki wykonuję z materiałów naturalnych z bardzo różnych gatunków drewna. Najczęściej używane przeze mnie są: hikora, jesion oraz gatunki egzotyczne. Jeśli chodzi o róg to najlepszy jest róg azjatyckiego bawoła wodnego który importuję z Indii, ścięgna jelenia lub bydlęce.


Jakie łuki są Pana specjalnością?


Nie staram się specjalizować w jednym rodzaju łuków. Gdybym robił ciągle to samo, szybko bym się znudził i praca przestałaby mi sprawiać przyjemność.


Z jakiego łuku jest Pan najbardziej dumny i dlaczego?


Najtrudniejszymi łukami do wykonania są kompozytowe łuki wschodnie – tureckie i krymsko tatarskie. Zrobiłem już kilka egzemplarzy które dynamiką nie ustępowały łukom wykonywanym z nowoczesnych materiałów. Na niedawnym konkursie strzelania na odległość flight, 32 funtowy łuk turecki mojej żony Olgi strzelił na odległość blisko 240 metrów na lnianej cięciwie, co jest wynikiem niezwykłym w tej klasie naciągu.






Z jakiego łuku/łuków osobiście Pan strzela i dlaczego?


Ja jestem od zawsze miłośnikiem długiego łuku angielskiego longbow. Legenda Robin Hooda oraz walka biednych chłopów angielskich którzy pod Agincourt prostymi drewnianymi łukami rozgromili elitę francuskiego rycerstwa to historie, które wywarły na mnie największy wpływ.


Ile wynosi jego naciąg?


Strzelam z 50 funtów, czyli 23 kilogramów.




Proszę powiedzieć nieco o Pana warsztacie, czyli miejscu w którym powstają łuki, i jego wyposażeniu.


Wyposażenie warsztatu to pomieszanie tradycji z nowoczesnymi urządzeniami. Ogólną obróbkę wykonuję na maszynach, wykończenie i profilowanie łuków ręcznie.







Jak należy dbać o Pana łuki podczas ich używania?


Łuki naturalne należy przechowywać w suchym pomieszczeniu, jeżeli nie strzelamy z nich powinniśmy ściągać cięciwę. Tradycyjnymi sposobami konserwacji są olej lniany z woskiem oraz szelak. Jeśli zdecydujemy się na tradycyjne zabezpieczenie łuku dobrze jest co jakiś czas np. raz na kilka miesięcy posmarować i wypolerować łuk miękkim materiałem. Niektórzy klienci życzą sobie zabezpieczenie lakierem bezbarwnym, wtedy konserwacja jest dożywotnia i  bezobsługowa.


Jaką trwałość mają Pańskie łuki, tzn jak szybko się zużywają podczas używania?


Trwałość zależy od intensywności użytkowania. Zazwyczaj przy dość częstym strzelaniu jest to kilka lat.


Łuk refleksyjny polski, rekonstrukcja znaleziska z Bolkowa.


Obserwuję na turniejach, że niektórzy użytkownicy łuków naturalnych zdejmują z nich cięciwy w każdej dłuższej przerwie od strzelania, czasami nawet po skończeniu każdej serii - czy jest to konieczne?

Zdejmowanie cięciwy zalecam w łukach wykonanych z jednego kawałka drewna, w lukach kompozytowych jak np wschodnie rogowe lub klejone longbow nie jest to konieczne.


Czy z Pańskich łuków można strzelać w każdej temperaturze i każdych warunkach?


Z łuków naturalnych nie zalecam strzelania przy mrozach większych niż -5 stopni i w ekstremalnych upałach. Wyjątkiem są łuki drewniane klejone warstwowo z użyciem drewna egzotycznego.  Mają one parametry wytrzymałościowe zbliżone do łuków laminowanych włóknem szklanym. Były testowane w temperaturach – 15 stopni jak i przy upałach. Te łuki wykonuję od niedawna i jest to oferta skierowana do łuczników tradycyjnych którzy niekoniecznie chcą używać replik historycznych.

Łuk angularny.

Czym Pana zdaniem powinien się kierować łucznik podczas wyboru łuku?


Przede wszystkim swoimi warunkami fizycznymi. Nie można uogólniać, że dla wszystkich początkujących kobiet zaleca się 10 kg naciągu a dla mężczyzn 14 kg. Najlepiej by było przed zakupem łuku porozmawiać z kimś doświadczonym i postrzelać z łuków o różnych długościach i siłach naciągu. Rodzaj łuku – longbow, wschodni czy tez inny zależy już tylko od naszego gustu oraz zasobności portfela.


Czym powinien charakteryzować się łuk do strzelania turniejowego?


W Polsce łucznictwo tradycyjne jest na bardzo wysokim poziomie, wielu łuczników strzela na poziomie ocierającym się o zawodowstwo. Dynamicznie rozwijają się kluby i ośrodki łucznicze na terenie całego kraju, można powiedzieć że łucznictwo tradycyjne przeżywa wielki boom. Coraz więcej jest turniejów łuczniczych i są one na coraz wyższym poziomie. Ta sytuacja powoduje swego rodzaju wyścig zbrojeń jeśli chodzi o sprzęt turniejowy. Jako producent łuków nie mogłem pozostać obojętny na ten trend i moją ofertą są klejone łuki longbow. Model ten wzorowałem na sportowych łukach angielskich i belgijskich z XIX i XX wieku, pierwszych łukach używanych na olimpiadach. Około roku zajęło mi dopracowanie odpowiednich proporcji, gatunków drewna oraz kształtu.  Mój model jest połączeniem XIX wiecznego łuku belgijskiego i angielskiego. Jest klejony w lekki refleks ok. 1-2 cm. Efektem jest dynamika wyższa niż na angielskich longbow cisowych przy zachowaniu bardzo dużej stabilności. Za stabilność odpowiada drewno Ipe – jeden z najcięższych gatunków na naszej planecie o właściwościach mechanicznych zbliżonych do rogu. Warstwa Ipe przy gryfach jest bardzo cienka, im bliżej rękojeści tym jest grubsza – łuk zostaje dociążony w środkowej części. Jest to odpowiednik stabilizatora w łukach sportowych lub dociążania rękojeści przez niektórych producentów. Reasumując – łuki te są dynamiczne, celne i stabilne. To bardzo precyzyjne urządzenie do trafiania w cel.


Mój ulubiony łuk Łukasza Nawalnego, wzorowany na broni Legolasa z Mirkwood , wykonany z jednego pnia hikory. Zdobienia malowane i rzeźbione w drewnie.



Słyszałem, że Pańskie łuki typu longbow robią dużą karierę wśród łuczników z Anglii - czy może Pan napisać nieco na ten temat?


Na Wyspy wysłałem sporo ponad 100 łuków i zawsze spotykałem się z pozytywną reakcją. Na moim klejonym longbow Polak mieszkający na Wyspach wygrał w tym roku halowy puchar Irlandii Północnej. Dostaje często zaproszenia na brytyjskie turnieje, w tym na jeden z najstarszych, turniej Silver Arrow, którego historia sięga 400 lat wstecz, a nagrodą jest odlew srebrnej strzały, znany z serialu Robin Hood z lat 80. Prawdopodobnie twórcy serialu wzorowali się na tym turnieju i trofeum.





Jeśli ktoś zdecyduje się na zamówienie u Pana łuku, to z jakim wydatkiem musi się liczyć? Jakie są przedziały cen łuków prostych a jakie łuków refleksyjnych?


Cena łuków longbow zaczyna się od 500 zł, natomiast ceny łuków wschodnich to wydatek ok 3 tys zł.





Kto z innych polskich i zagranicznych wytwórców łuków jest godny polecenia Pana zdaniem i dlaczego?


Jeżeli chodzi o łuki wschodnie laminowane tureckie i krymsko tatarskie jednym z najlepszych producentów w Europie jest w tym momencie Sylwester Styrczula (który też zgodził się na udzielenie wywiadu! przyp. red.). Łuki o średniej długości – tzw. d/r (deflex/reflex) - za najlepszego producenta uznawany jest Czech Tomasz Hanus – Arni. Bardzo dobry stosunek ceny do jakości mają łuki  d/r niemieckiego producenta Bearpaw. Jeśli chodzi o łuki longbow podobnie korzystny stosunek ceny do jakości mają łuki estońskiej firmy Falco. W łukach naturalnych bardzo wysoki poziom prezentują rzemieślnicy z USA. Za jednego z najlepszych uważa się Marca St Louis – konstruktora najszybszych łuków drewnianych w historii. Legendą europejskiego łuczarstwa jest Ivar Malde z Norwegii – wielokrotny rekordzista zawodów flight na łukach własnej produkcji.Natomiast najwyższy poziom w produkcji łuków kompozytowych naturalnych osiągnął Lukas Novotny założyciel firmy Saluki Bows


Bardzo dziękuję za wywiad!


* Wszystkie zdjęcia pochodzą ze stron internetowych pana Nawalnego i zostały użyte za jego zgodą.