Po co jeździć na turnieje? Przede wszystkim to świetna zabawa- dzień spędzony z łukiem nigdy nie jest dniem straconym. Po drugie to nowe znajomości, możliwość wymiany doświadczeń, podpatrzenia technik i testowania cudzego sprzętu. Po trzecie to adrenalina, rywalizacja i niekiedy chwała ;-) - czasami można też coś wygrać. Istotne jest też to, że turnieje pozwalają realnie porównać nasze umiejętności z umiejętnościami innych łuczników, informują nas w którym miejscu jesteśmy na naszym kontinuum łuczniczego rozwoju... Oby tylko te informacje nas motywowały i pozwalały monitorować postępy :-)
Zdarza się jednak, że taki łucznik nie mieszka zbyt blisko żadnego miasta organizującego turnieje, może też nie mieć czasu lub środków na długie podróże albo zwyczajnie nie ma śmiałości i kompanów chętnych do wyprawy na turniej... Co wtedy?
Ano wtedy zawsze możemy postrzelać korespondencyjnie :-)
Idea turnieju korespondencyjnego polega na tym, że łucznicy w zupełnie różnych miejscach w Polsce zbierają się razem w małych grupkach i według tych samych zasad, w wyznaczonych dniach organizują strzelanie turniejowe (po uprzednim mailowym zgłoszeniu grupy do organizatora turnieju). Po skończonym strzelaniu organizatorzy każdego z tych małych turniejów liczą punkty i przesyłają je do głównego organizatora Turnieju Korespondencyjnego. Po zakończeniu wszystkich strzelań na forum zostaje opublikowany ranking.
Wszystko zaczęło się, według archiwum forum Bydgoskich Łuczników, 15-16.12.2007r. , kiedy to w turnieju korespondencyjnym wzięło udział 62 łuczników. W lutym tego roku odbyła się już dziesiąta edycja tej świetnej inicjatywy w której strzelało 143 osoby z Polski i zagranicy.
Cały turniej odbywa się według regulaminu, określającego warunki w jakich łucznicy muszą strzelać, iloma strzałami, z jakiej odległości i w ilu seriach. Ponadto łucznicy dzieleni są w osobne kategorie ze względy na używany sprzęt (więc: łucznicy klasyczni, historyczni i hunter, aczkolwiek w publikowanych rankingach nie ma podziału ze względu na sprzęt) oraz wiek (młodzicy, juniorzy i dorośli) i płeć. Każdy łucznik w turnieju korespondencyjnym oddaje w sumie 60 strzałów z odległości 20, 25 i 30m (10,15 i 20m w przypadku młodzików). W turnieju jest więc do zdobycia 300 punktów- osoby z pierwszej dziesiątki zdobywają około 200-260 punktów.
Oczywiście, warunki "korespondencyjne" są nieco inne niż na zwykłym turnieju- mamy tu do czynienia z trochę innym poziomem stresu turniejowego, każdy strzela na własnym podwórku, mamy też teoretycznie większą możliwość oszustwa... Jednak pomimo tego, turniej korespondencyjny jest prawdopodobnie jedyną inicjatywą, które regularnie umożliwia zmierzenie się ze sobą tak dużej liczby łuczników z całego kraju.
W Krakowie klub KKŁT stara się brać udział w każdej kolejnej edycji "korespondenta" i z góry mogę zaprosić na organizowane przez nas strzelania turniejowe. Jeśli masz daleko do Krakowa czy innego miasta organizującego strzelanie korespondencyjne, to zapoznaj się z regulaminem i zorganizuj własne, lokalne strzelanie- serdecznie zapraszam w imieniu organizatorów! :-)
Poniżej, by zobrazować jak to wszystko wygląda, zamieszczę kilka zdjęć z zawodów- miłego oglądania :-)
łucznicy wyjmują strzały a prezes Cream zlicza punkty |
Gandi |
w tej edycji turnieju z KKŁT strzelało aż 13 osób |
w zimie i w błocie... |
Prawie jak szachy korespondencyjne ;)
OdpowiedzUsuńAle to się wysyła wyniki, czy same tarcze? :P
OdpowiedzUsuńUff, często jeszcze osoby pytają mnie czy przesyłamy pocztą strzały ;] Wysyła się spisane wyniki i często też zdjęcia dla uwiarygodnienia turnieju :-)
UsuńW grudniu tamtego roku pierwszy raz brałam udział w takim turnieju, poszło jak poszło, ale fajnie było zrobić coś takiego ze znajomymi. Do tej pory abstrakcją dla mnie były turnieje korespondencyjne tego typu. Ale to genialna sprawa ; )
OdpowiedzUsuńW tym turnieju, bydgoskim, czy w innym korespondencyjnym brałaś udział? :-) Jeśli istnieją inne korespondenty tego typu to napisz coś o tym :)
Usuń