czwartek, 13 grudnia 2012

Łucznictwo zimowe

KKŁT, zima 2012- pierwszy trening. Fot. Simonsen
Przyszła zima, bardzo ładna do tego. Od kilkunastu dni temperatura utrzymuje się poniżej zera, niemal codziennie pada śnieg (przynajmniej w Krakowie), poziom smogu przekroczył dopuszczalne normy (szczególnie w Krakowie), łucznicy klasyczni dawno już pochowali się w swoich ogrzewanych halach...

No a co z tradycyjnymi?

Sporty tradycyjnie dzielimy na te bardziej zimowe i te bardziej letnie, mamy też kilka całorocznych, do których też proponuję zaliczyć łucznictwo tradycyjne. Oczywiście, nie ma co ukrywać  że mamy wśród nas sporą grupę strzelców sezonowych, kończących strzelanie wraz ze spadającą temperaturą poniżej dziesięciu stopni Celsjusza i rozpoczynających treningi na wiosnę. Pozostali łucznicy, z większym lub mniejszym zapałem, postanawiają strzelać przez cały rok i temu zjawisku poświęcona będzie ta notka.

Pozostaje jeszcze pytanie: czy łucznictwo tradycyjne jest uprawiane na mrozie z powodu charakteru sportu i naszych przekonań czy tylko z powodu słabej dostępności przystosowanych hal sportowych? :-) Odpowiedzi dostarczą nam kolejne lata - łucznictwo tradycyjne rozwija się w kraju bardzo dynamicznie i przewiduję, że w niedługim czasie dostępność obiektów sportowych będzie mniejszym problemem. Odnosząc się natomiast do filozofii tradycyjnych, pogoda zawsze była jednym z czynników warunkujących wyniki na zawodach - zwykle z powodu deszczu, zimna czy porywistego wiatru, zawody łucznicze nie są odwoływane. Dlaczego więc mielibyśmy odwoływać treningi z powodu zimy? :-)


Przygotowanie toru

Do akcesoriów łuczniczych w okresie zimowym dołącza łopata do śniegu a samo odśnieżanie staje się tradycyjną formą rozgrzewki przed treningiem. Chybione strzały, o ile nie dysponujemy dużym strzałochwytem, bardzo lubią gubić się pod śniegiem i musimy liczyć się z tym, że zostaną odnalezione dopiero na wiosnę. Przed samym strzelaniem powinniśmy więc pomyśleć o odśnieżeniu sporego kawałka terenu za tarczą.

Możemy też obrać inną strategię- jako, że strzały zostawiają wyraźne ślady na śniegu, to staramy się świeżego śniegu nie zadeptać i szukać strzał tylko na końcach smug pozostawionych przez strzały. Zupełnie jednak się to nie sprawdza przy dużej liczbie strzelających, przy dłuższym treningu lub w miejscu po którym ktoś już spacerował.

Zwróćmy też uwagę na bezpieczeństwo strzelania. W zimie, po śniegu i zmarzniętej ziemi, chybione strzały ślizgają się dużo dalej niż w ciepłe dni, mogą też podczas ślizgu "podskakiwać" na nierównościach terenu, stanowiąc zagrożenie dla ludzi, zwierząt i mienia.

Co marznie najbardziej?

Zdecydowanie dłonie. Drugie miejsce moim zdaniem zajmują stopy :-)

Jeśli chodzi o rękawice to możemy obrać różne strategie. Widuję osoby, używające skórzanych rękawiczek na obu dłoniach lub osoby używające rękawiczek bez palców. Można też założyc zwykłe, dość cienkie rękawice, jeśli używamy skórki łuczniczej.
Ja osobiście używam grubszych, polarowych rękawic z obciętymi końcami trzech palców w prawej ręce, na którą zakładam całoroczną rękawicę łuczniczą.

Jeśli nie używamy podstawki pod strzałę to musimy się liczyć z przecieraniem się lewej rękawicy - możemy nakleić na jej wierzch kawałek skóry lub stosować jakiś rodzaj ochraniacza-pierścienia (o tym w innej notce).

Przymierzam się też do zakupu grubych rękawic z jednym palcem, najlepiej "na sznurku" jak dla przedszkolaka :-) , które mógłbym zdejmować przed serią i zakładać po jej zakończeniu- jeśli pomysł okaże się wygodny, dam znać.

Kwestia kurtki

W strzelaniu zimowym musimy znaleźć kompromis pomiędzy ubiorem ciepłym a strojem niekrępującym ruchów i nie utrudniającym strzelania. Sporym problemem mogą by puchate kurtki o których rękaw i materiał na piersi lubi zahaczać cięciwa. W rozwiązaniu pomoże nam ściągający rękaw karwasz lub sznurek/rzemień, którym możemy rękaw obwiązać. Z zahaczaniem o inne elementy kurtki nie jest już tak łatwo sobie poradzić - musimy starać się o dobranie stroju przylegającego do ciała, który jednocześnie będzie dostatecznie ciepły.

Należy też rozważyć, czy klasyczny, zimowy strój sportowy, oparty o membrany, będzie najlepszym rozwiązaniem - w łucznictwie rzadko biegamy a częściej stoimy i marzniemy. Materiały przystosowane do odprowadzania potu i nadmiaru ciepła mogą się nie sprawdzić tak dobrze, jak klasyczne, grube kalesony :-)

Radzę też pamiętać o baaaaardzo ciepłych skarpetach i tłustym kremie na twarz. Ciepła czapka i szalik obowiązkowo, o ile nie będą przeszkadzały w prawidłowym kotwiczeniu cięciwy :-)

Co ze sprzętem?

W teorii niskie temperatury usztywniają wiele materiałów, więc powinniśmy się liczyć z większym ryzykiem uszkodzenia sprzętu. W praktyce, nie spotkałem się z tym by jakikolwiek łuk tradycyjny uległ uszkodzeniu zimą. Podobnie częstość łamania się strzał wydaje się nie wzrastać.

Natomiast inaczej sprawa wygląda jeśli chodzi o łuki historyczne, wykonane w pełni z materiałów naturalnych. W tej sprawie postanowiłem zwrócić się do eksperta, jednego z najlepszych wytwórców łuków naturalnych w Polsce, Łukasza Nawalnego (www.camelot-luki.pl):

Czy z drewnianych łuków naturalnych możemy bezpiecznie strzelać w zimie?

Ł.N.: ciężko powiedzieć od jakiej temperatury nie strzelać. Generalnie temperatura wpływa na drewno i inne naturalne materiały - ciepło zmiękcza i uplastycznia, zimno utwardza i sprawia, że materiały naturalne są bardziej kruche. Strzelanie przy około 0 stopni Celsjusza nie powinno raczej łukowi zaszkodzić, natomiast od około -10 stopni zaczyna być niebezpiecznie. Znajomemu pękł łuk cisowy przy -7, ale nie robiłem dokładnych eksperymentów z pękaniem łuków na mrozie :-)

A jak sprawa wygląda z naturalnymi łukami kompozytowymi- drewno, ścięgna, kleje naturalne?

Ł.N.: trudno powiedzieć, bo nie ryzykuję strzelania na mrozie kompozytami, za dużo roboty kosztują. Mój znajomy miał naturalny łuk mongolski i mówił, że nie ma opcji strzelać na mrozie.

Czy łuk naturalny można w jakiś sposób przygotować do strzelania w niskich temperaturach?
 
 Ł.N.: nie znam żadnych sposobów na przygotowanie łuku do strzelania na mrozie. Wg mnie tak do -5 można strzelać, poniżej bym już nie ryzykował ale to tylko domysły. Tak jak mówiłem, nie przeprowadzałem testów.

Czy warto?

Zdecydowanie tak! Zima nie musi być okresem przerwy dla łuczników a wiosna nie musi być czasem odbudowywania formy. Pamiętając o dobrym zabezpieczeniu się przed zimnem i ciepłej herbacie w termosie, możemy kontynuować łuczniczą przygodę...

A poza tym, czy nie masz ochoty sprawdzić jak strzela się do śniegowego bałwana?
Ja już sprawdziłem :-)

KKŁT, zima 2010

2 komentarze:

  1. Hah, u mnie jeszcze nie ma tyle śniegu, żeby do bałwanów strzelać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejmy nadzieję, że jeszcze napada, ale z bałwanami uważaj- za śniegowym potworem trzeba ustawić strzałochwyt, spory cel lub przynajmniej upewnić się, że przeszywająca go strzała nie trafi w nic żywego/cennego :)

      Usuń