niedziela, 2 kwietnia 2017

Ustalacz na cięciwie z nici dentystycznej

Od pewnego czasu borykałem się ze znacznikami (tzw. ustalaczami) na cięciwie. Już jakiś czas temu zrezygnowałem z metalowych koralików- by nie obcierał on palców, by cięciwa była lżejsza i by uniknąć ewentualnego uderzenia koralikiem, które może być bolesne. Jednak zastosowanie topliwej nici okazało się również kłopotliwe- z biegiem czasu zbyt gruba nitka może się przesuwać. Jeśli tego nie zauważymy, to możemy wpędzić się w kłopoty- kiedyś strzelałem pół turnieju z przesuniętym ustalaczem, co fatalnie odbiło się na mojej punktacji...

Postanowiłem wypróbować inną metodę, znaną od lat, czyli wykonanie ustalacza przy pomocy nici dentystycznej.



1. Ustalacz umieszczamy nad strzałą (od strony górnego ramienia), by ułatwić sobie jej zakładanie, ponieważ będziemy ją dociskać od dołu. Jeśli nasze osadki są dobrze dopasowane, to nie widzę potrzeby wykonywania siodełka na cięciwie (dodatkowego owijania cięciwy na długości ok 5mm)- nigdy nie przetarłem owijki producenta.

2. Miejsce umieszczenia ustalacza wyznaczamy z dużą precyzją, najlepiej metodą prób i błędów przy tarczy. Możemy też kierować się wskazaniami producenta. W skrócie: opierając strzałę na podstawce (lub stałym i oznaczonym miejscu oparcia na majdanie), wpinamy osadę na cięciwę tak, by strzała była pod kontem 90 stopni do cięciwy. Następnie przesuwamy osadę w kierunku górnego ramienia o około 5-15mm. Dokładne miejsce ustalamy śledząc lot strzały- wybieramy miejsce, z którego strzała leci najbardziej stabilnie. Tuż nad osadą zaznaczamy np długopisem punkt osadzenia ustalacza.


3. W moim przypadku nić dentystyczna była płaska w przekroju, co znacznie ułatwia wykonanie ustalacza. Odcinamy kawałek długości około 25cm i zaczynamy owijać nim cięciwę w wyznaczonym punkcie. Nić jest na tyle cienka, że przy pierwszych owinięciach możemy wcisnąć ją pomiędzy nici owijki. Robimy to po to, by ustalacz w przyszłości nie przesuwał się na cięciwie.
Końcówka nici musi się znaleźć pod kolejnymi warstwami.



4. Robiąc kolejne warstwy pamiętamy o dwóch rzeczach: 

- potrzebujemy zdecydowanie niższego ustalacza niż nam się wydaje. Gruby "koralik" będzie nam tylko przeszkadzał w strzelaniu (o ile mamy dopasowane osady),

- już po paru okrążeniach, musimy pomyśleć o zakończeniu naszej owijki...



5. Jeśli chodzi o zabezpieczenie ustalacza na cięciwie, to nie sprawdza się klejenie ani wiązanie supłów. Każdy klej w końcu puści a supeł utworzy nierówność i może rozwiązać się pod wpływem topienia nici (o tym dalej). Co zatem musimy zrobić:

a) po wykonaniu paru okrążeń wkładamy między kolejne warstwy małą pętelkę, wykonaną z tej samej nici,

b) owijamy ją kolejnymi warstwami naszego znacznika,


c) gdy osiągniemy dobrą wysokość, końcówkę nici wkładamy do środka owej pętelki,

d) ostrożnie przeciągając pętelkę przez zwoje ustalacza, jednocześnie przeciągamy też końcówkę nici,

e) w ten sposób mamy wystające spod znacznika dwa końce tej samej nici- początek, na który nawinęliśmy nić i koniec, który przeciągnęliśmy przez ostatnie okrążenia,



6. Tak wykonany ustalacz trzeba mocno zacisnąć, ciągnąc za obie końcówki. Następnie przycinamy nić pozostawiając ok 1-2mm. Tak powstałe końcówki delikatnie przypalamy zapalniczką i tym sposobem wtapiamy je w cały znacznik.

7. Gotowy koralik można wygładzić - jak niektórzy zalecają - pokrywając go warstwą elastycznego kleju.


Zaletą ustalacza z nici dentystycznej jest to, że ma mniejszą szansę na przesuwanie się po cięciwie a nadal jest bardzo lekki i niewysoki. Cienka nić umożliwia nam też precyzyjne kontrolowanie jego wysokości. Warto też przypomnieć, że jakiś rodzaj znacznika na cięciwie jest konieczny do celnego strzelania. Niestety ciągle widuję łuczników tradycyjnych, którzy o tym nie wiedzą...

poniedziałek, 2 stycznia 2017

5 popularnych błędów obniżających celność w łucznictwie tradycyjnym

Cześć, dzisiaj krótka notka o tym, jakie błędy zauważam często u łuczników - zarówno początkujących jak i bardziej doświadczonych. Oczywiście poniższe zestawienie jest bardzo subiektywne ale mam nadzieję, że może da komuś do myślenia.



1. Brak stałych punktów osadzenia strzały - łucznictwo polega na elementach stałych. Nawet jeśli łucznik ma problem z zachowaniem niezmiennej pozycji czy techniki to w bardzo łatwy sposób może zadbać o niezmienne elementy dotyczące samego łuku. W ten sposób eliminujemy źródła potencjalnych błędów. Co jest niezbędne w celnym strzelaniu:
- "koralik" na cięciwie, oznaczający punkt osadzenia strzały,
- znacznik na majdanie, oznaczający pozycję strzały tuż przed strzałem, albo podstawka pod strzałę,
- miejsce na twarzy, tzw punkt kotwiczenia, którego dotyka nasza ręka cięciwna, gdy jest gotowa do zwolnienia cięciwy.
Dodatkowo warto zadbać o: kontrolowanie stałego BH (wysokości cięciwy nad majdanem łuku) i kontrolowanie długości naciągu (jaka część strzały wystaje poza obrys majdany tuż przed strzałem).

2. Zmiana pozycji w trakcie serii - mam takie powiedzenie, że każdy strzał jest osobnym wydarzeniem i że porażka bądź sukces w jednym strzale nie powinna wpływać na następujące po nim kolejne strzały. I jest to prawda, jeśli rozważamy strzelanie od strony psychologicznej. Prawdą również jest to, że akt celowania w łucznictwie tradycyjnym w dużej mierze opiera się na pamięci mięśniowej, automatyzacji pewnych czynności. I jeżeli strzelamy na przykład 6 strzał z tej samej odległości, do tego samego, nieruchomego celu, to każda zmiana pozycji w trakcie serii, chodzenie, dreptanie w miejscu, jest zwiększaniem ilości zmiennych, z którymi nasz mózg musi sobie poradzić. Zasada którą proponuję wprowadzić do strzelania: ustaw się dobrze przed serią, zwróć uwagę na pozycję stóp, napięcie nóg, balans ciężaru ciała i zostań dokładnie w tej samej pozycji aż do wystrzelenia ostatnie strzały.

3. Brak kołczanu - kołczan nie służy tylko dla naszej wygody i wypada go traktować jako akcesorium konieczne nawet na początku naszej nauki. Jest tak ważny dlatego, że pomaga w utrzymywaniu niezmiennej pozycji od początku do końca serii - często brak kołczanu powoduje, że łucznik między kolejnymi strzałami schyla się po rozłożone u stóp strzały, rozprasza się wyjmowaniem strzał zza paska czy drepcze w poszukiwaniu strzał wypadających z cholewy buta :) Kołczan to podstawa. Jeśli nie masz kołczanu: umieść strzały tak, by dobywanie ich wymagało jak najmniejszej ilości ruchów i wysiłku.

4. Pośpiech - oddanie strzału składa się moim zdaniem z 5 etapów:

1) przygotowanie (strzały, palców na cięciwie, gotowości do koncentracji),
2) napięcie łuku,
3) celowanie,
4) zwolnienie cięciwy,
5) utrzymanie pozycji po strzale.

Często widzę, że łucznicy pomijają etap celowania, oddając strzał zaraz po zakotwiczeniu (lub bez zakotwiczenia). W ten sposób nie dają czasu ciału na wygaszenie wszystkich ruchów przed strzałem. Powoduje to strzelanie chaotyczne, w ruchu, które jest mniej celne. Równie często obserwuję brak przyzwyczajenia do utrzymania pozycji po strzale. Jest to ważne dlatego, że uczy nas utrzymywania zawsze tej samej pozycji strzeleckiej i pomaga w analizowaniu potencjalnych błędów. Zasada którą polecam wprowadzić w nasze strzelanie: pozostań w pozycji przynajmniej sekundę po czasie gdy strzałą uderzy o tarczę.

5. Używanie strzał kiepskiej jakości - prowadząc różne rozmowy z najlepszymi łucznikami w Polsce spotkałem się z opiniami, że to jakość strzał wpływa w większym stopniu na celność niż jakość łuku. Czasami obserwuję, że dobrzy technicznie łucznicy traktują swoje strzały jako nieznaczący dodatek do ulubionego łuku i wypracowanych umiejętności. Prowadzi to moim zdaniem do zablokowania sobie możliwości osiągnięcia pewnego poziomu w skuteczności trafiania. Strzała, szczególnie drewniana, jest źródłem wielu potencjalnych błędów. Dlatego ważnym jest by zadbać o to, aby każdy promień miał ten sam, jak najdokładniejszy spin, by każdy promień miał zbliżoną wagę i tę samą długość, by każda strzała miała ten sam grot i lotki w podobnym stanie. Odradzam używania podczas treningu strzał z różnych kompletów albo strzał, które z powodu uszkodzeń były skracane. Jeśli zależy nam na trenowaniu precyzji, to musimy eliminować jak najwięcej zmiennych, wpływających na strzał - zdecydowanie takimi zmiennymi do wyeliminowania jest różna waga czy giętkość strzał. No i na jakości strzał nie opłaca się oszczędzać :)


Podsumowując: w mojej opinii celność w łucznictwie tradycyjnym opiera się na dbaniu o stałe, niezmienne elementy oraz o eliminowanie wszystkich niepotrzebnych działań, które potencjalnie mogą być źródłem błędów. Oczywiście, istnieją łucznicy, którzy najbardziej przedziwne rytuały związane z oddawaniem strzałów opanowali do takiej perfekcji, że stały się ich specyficzną techniką. Oczywiście zdarzają się strzały złe od strony technicznej lub strzały ze źle przygotowanego sprzętu, które trafiają w "x". Ale lepiej jest jednak opierać swój ewentualny sukces o świadome działania i wiedzę niż o szczęście i intuicję.

Jeśli pomogłem - zostaw komentarz. Jeśli masz inne zdanie - też zostaw, może ja nauczę się czegoś od Ciebie :)

sobota, 21 maja 2016

"Łucznictwo tradycyjne w Polsce" w Smokopolitan


Dzisiaj nie będzie nowej notki. To znaczy trochę będzie a trochę nie. Bo na samym blogu nie umieszczę niczego łuczniczego, za to poinformuję zainteresowanych, że w najnowszym numerze Smokopolitanu można przeczytać artykuł mojego autorstwa. Tekst pod tytułem "Łucznictwo tradycyjne w Polsce. Subiektywnie o historii ostatnich lat" opowiada o rozwoju łucznictwa tradycyjnego w naszym kraju i o łt w ogóle. Jest skierowany raczej do osób, które dopiero zaczynają interesować się strzelaniem - można go podrzucić do przeczytania znajomym, których zamierzamy w łucznictwo wciągnąć :)

W każdym razie Smoko można sobie zamówić w wersji papierowej tu lub pobrać go za darmo stąd.

Zapraszam do lektury i do wklejania informacji zwrotnych za pośrednictwem komentarzy :)


Przy okazji dziękuję Piotrowi Gonetowi za konsultacje przy tworzeniu artykułu!

wtorek, 29 marca 2016

Tani cel łuczniczy 2.0

Cześć! Dzisiaj mała aktualizacja mojego postu sprzed paru lat: zrobiłem nowy, nieco zmodyfikowany cel łuczniczy, który bardzo dobrze sprawdza się. Zacznijmy od początku...

Składniki

a) Jest nam potrzebny solidny karton. Ja wybrałem kształt zbliżony do sześciany, by cel stojąc na ziemi bez podparcia nie przewracał się. Im karton będzie grubszy, tym oczywiście szansa na przebicie strzałą celu będzie mniejsza.


b) Jest też nam potrzebny gruby materiał, który umieścimy na dnie celu. Nada się wszystkie grubsze materiały o zwartej strukturze.


c) Potrzebujemy też pojedynczej tektury o wymiarach przodu naszego pudełka.


d) Potrzebujemy jeszcze:
- mnóstwa miękkich reklamówek, takich w jakie pakujemy zakupy w sklepie.
- nieco grubszej folii np po wodzie mineralnej.

Budujemy cel

1. Na samym spodzie umieszczamy materiał, który będzie zapobiegał przebijaniu celu przez strzały.




2. Bezpośrednio na materiale układamy grubą folię.


3. Teraz wkładamy do pudełka wspomnianą wcześniej tekturę, której główna rola to zapobieganie "opadaniu strzał" wbitych w matę. Końcówki strzał wbitych w cele wypełnione folią mają niekiedy tendencję do opadania, zgodnie z siłą ciążenia, jeśli folia jest luźniej ubita lub cel jest dłużej używany. Przekładna z tektury usuwa ten problem.



4. Z drugiej strony celu zaczynamy upychać miękką folię. Wszystko mocno ubijamy od góry.


5. Zanim zamkniemy cel i zakleimy go mocną taśmą pamiętamy, by w górnej tekturze zrobić dwie dziurki. Przewlekamy przez nie np sznurek, robimy supły - w ten sposób uzyskujemy rączkę do transportu lub powieszenia celu na drzewie czy stojaku. 

6. Na gotowy cel nakładamy tarczę łuczniczą i całość dokładnie owijamy streczem. 

Jak to działa?

Dokładnie tak, jak na to wygląda. Strzała jest hamowana przez kolejne, coraz twardsze warstwy celu. Tektura w środku dba o to, by wszystkie strzały były wbite pod tym samy kątem.


pierwsze testy




Test głębokości penetracji.

Strzały oddano z 20 m używając szybkiego łuku o naciągu 20 kg. Wszystkie strzały zatrzymały się w warstwie grubszej folii.




Zalety i wady

Zalety celu:
- jest bardzo tani, nie licząc streczu i tarczy jest wykonany z odpadów,
- bardzo dobrze stopuje strzały z łuków tradycyjnych,
- wyjmowanie strzał jest przy tym bardzo wygodne,
- jest dość lekki,
- jest wodoodporny, nie brudzi samochodu, wolno zużywa się,

Wady celu:
 - tektury ulegają zniszczeniu, szczególnie przednia. Raz na jakiś czas, zależnie od częstotliwości strzelania, należy cel naprawić - ja zwykle usuwam pokruszoną tekturę i starą tarczę, nakładam kolejny płat tektury na przód razem z nową tarczą i całość jeszcze raz owijam streczem (nie usuwając starego streczu),
- podczas naprawy celu niekiedy należy dołożyć do środka kolejne reklamówki,
- tylna tektura może pękać po pewnym czasie, szczególnie w okolicach środka tarczy.

Podsumowanie

Osobiście uważam, że biorąc pod uwagę wszystkie wady i zalety, cele tej konstrukcji są moimi ulubionymi. Przede wszystkim ze względu na wygodę wyjmowania strzał i transportu. Warto mieć taki cel by móc wrzucić go do bagażnika i zabrać na wypad w tereny zielone :)

Zobaczcie jeszcze jak wyjmowanie strzał wygląda w praktyce :)




piątek, 15 stycznia 2016

World Dragon Shooting Day, 19-20 marca 2016

"Cześć, mam na imię Wyatt i mam 9 lat. Kiedy miałem 7 lat mój tato niespodziewanie zmarł. On kochał łucznictwo i był artystą rysującym Smoki, pracował dla gry fabularnej Dungeons and Dragons. Miałem życzenie tuż po jego śmierci, chciałem by tysiące łuczników z całego świata strzelało do celów przedstawiających smoki by uhonorować mojego tatę i by zbierać pieniądze dla potrzebujących. W ubiegłym roku w klubie Kenosha Bowmen 116 strzelców zebrało ponad $700 dla dziecięcej grupy wsparcia, by pomóc w wysłaniu na obóz dzieci, które straciły kogoś bliskiego. W tym roku zbieramy pieniądze dla 5 klasistki z mojej szkoły, który walczy z białaczką. Ma na imię Hailey.

Moim marzeniem jest zgromadzić tylu łuczników z całego świata ilu zdołamy, by strzelali do smoków i wspominali kogoś, kogo stracili, by uhonorowali ich każdą strzałą, którą wypuszczą w powietrze. Proszę, pomóż mi dotrzeć do jak największej liczby łuczników by strzelać do smoków 14 i 15 marca. Mogę dostarczyć smocze cele lub możesz też narysować własne. Bardzo chciałbym zobaczyć zdjęcia lub filmy wysłane na tą stronę, pokazujące wszystkich łuczników strzelających w tych dniach dla kogoś kogo kochają. Jeśli mieszkasz blisko Wisconsin, pomyśl o dołączeniu do nas w tych dniach w klubie Kenosha Bowmen w Kenosha Wisconsin by wspomóc walkę Hailey.

Marz z rozmachem, strzelaj prosto, celuj dokładnie"

fot. World Dragon Shooting Day


























Tak swój fanpage opisuje Wyatt McElroy (mam nadzieję, że tekst przetłumaczyłem dość wiernie). Światowy Dzień Strzelania do Smoków został zorganizowany po raz pierwszy w roku 2015, by uczcić pamięć Dennisa Kautha, ojca Wyatta. Zasady są proste: 

1. Sporządź cele przedstawiające smoki,
2. Zbierz ludzi na strzelanie do nich 19 i/lub 20 marca,
3. Wyślij zdjęcia lub filmy na fanpage WDSD: klik!

Idea bardzo mi się spodobała. Rok temu zorganizowaliśmy w Krakowie lokalną edycję WDSD, jak wielu innych łuczników z całej Polski i całego świata. W tym roku też mam zamiar strzelać do smoków.

Pewnie każdy ma w swoim życiu bliską osobę, która odeszła. Ja strzelając do smoków będę wspominał Rafała z klubu łuczniczego i Michała, którego nie zdążyłem wciągnąć w łucznictwo a w szczególności mojego dziadka, od którego dostałem pierwszy łuk (z czerwonym drutem służącym za cięciwę). Kogo Ty uhonorujesz wypuszczoną do smoczego celu strzałą?

W związku z WDSD spotkała mnie jeszcze miła niespodzianka: jakiś czas temu dostałem wiadomość od Wyatta i jego mamy, że chcą wysłać mi koszulkę by rozreklamować tegoroczne wydarzenie! Koszulka doszła do mnie kilka dni temu, więc postanowiłem się nią pochwalić :-) i przy okazji przypomnieć Wam o zbliżającym się World Dragon Shooting Day.

Z całego serca zachęcam do zorganizowania swojego, lokalnego strzelania do smoków.




niedziela, 6 grudnia 2015

Mistrz Polski w łucznictwie tradycyjnym zdradza swoje sekrety - czyli wywiad z Boullim

Zorientowałem się właśnie, że ostatnią notkę opublikowałem rok temu - trochę wstyd, ale mam nadzieję, że najnowszy, turbociekawy materiał chociaż trochę mnie zrehabilituje!

Podpatrywanie innych łuczników uważam za niezwykle ważną część rozwoju łuczniczego :-) Szczególnie, że w łucznictwie tradycyjnym istnieje bardzo dużo technik strzelania, często wzajemnie wykluczających się. Można przez to zaobserwować, że czołowi łucznicy polskich turniejów strzelają na zupełnie różne sposoby! Ciężko więc znaleźć odpowiedź na pytanie "jakie podejście do łucznictwa jest najlepsze". Zresztą wypada raczej postawić pytanie: "jaka technika łucznicza i jakie metody treningu będą najskuteczniejsze DLA MNIE?". By pomóc wam znaleźć odpowiedzi na powyższe pytania, postanowiłem opublikować na blogu wywiad z Pawłem Nowakiem, znanym pod pseudonimem Boulli. Paweł jest zarówno Mistrzem Polski w łucznictwie tradycyjnym, jak i trzykrotnym zwycięzcą Ligi Południe. Niewątpliwie jest jednym z najlepszych łuczników tradycyjnych w Polsce i osobą na której można wzorować się w poszukiwaniu łuczniczej drogi. Wywiad jest długi ale zapewniam, że zawiera bardzo ciekawe informacje o treningu i technice tego świetnego łucznika. A teraz oddaję już głos Boulliemu i zapraszam do tej niezwykle ciekawej lektury.

Paweł "Boullie" Nowak, fot. Jacek Łabęcki

Boulli, powiedz proszę parę słów o sobie.

Urodziłem się bardzo dawno temu i łucznictwem też interesuję się od bardzo dawna. Jak każde dziecko zresztą - każdy oglądał filmy o Robin Hoodzie i o Indianach a za moich czasów co weekend był western. A tak na poważnie to zacząłem się interesować łucznictwem dopiero od 2010 roku. Mnie łucznictwo zawsze się podobało, ale dopiero na turnieju w Byczynie zobaczyłem, że jest możliwość strzelania, że w Polsce można kupić łuk. To był pierwszy turniej który obserwowałem. Natomiast pierwszy raz wystartowałem w turnieju w 2011 w Lędzinach na Lidze Południe, i tak to się zaczęło.

Zawodowo pracuję w straży pożarnej, po szkole średniej i wojsku cały czas. Oprócz łucznictwa moją drugą pasją jest miodosytnictwo, należę do stowarzyszenia Winiarzy i Miodosytników polskich. Miody pitne robię znacznie dłużej, bo od lat 80-tych ubiegłego wieku. I właśnie poprzez miody pitne poznałem łucznictwo, bo we wspomnianej Byczynie stowarzyszenie miało swój zlot - czysty przypadek. To są moje dwie pasję oprócz żony i dwójki dzieci oczywiście. Mogę powiedzieć, że prowadzę bardzo spokojny tryb życia.

A dla pełnego obrazu czy zdradzisz ile masz lat? Tak by czytelnicy mogli ocenić w jakim wieku można zacząć trenowanie łucznictwa i osiągać sukcesy?

Mam 45 lat, czyli zacząłem strzelać w wieku 40 lat.

Czy wcześniej może uprawiałeś jakiś sport związany ze strzelectwem?

Tak, mam do dzisiaj uprawnienia lokowskie na kbks (karabinek sportowy - przyp. red.), strzelałem rekreacyjnie ale nie sportowo, nie brałem udziału w żadnych zawodach.

Jak długo strzelałeś i czy myślisz, że strzelanie z kbks pomogło Ci osiągać świetne wyniki w łucznictwie?

Od 1990 do 2000 roku mniej więcej i nie, uważam, że są to dwie różne techniki. Można znaleźć parę wspólnych cech np. ćwiczenie koncentracji, kontroli oddechu. Ale tak naprawdę to strzelanie z broni jest przede wszystkim matematyką, koncentracją na przyrządach celowniczych. Bardziej porównałbym to do łucznictwa bloczkowego. Jeśli chodzi o celowanie w łucznictwie tradycyjnym tak jak ja to robię - czyli instynktownie, po prostu koncentruje się na celu, to strzelanie z kbks nie ma z tym nic wspólnego i raczej mi nie pomogło w osiąganiu wyników.

Wracając do łucznictwa, wiem , że często wygrywasz różne turnieje, natomiast które swoje osiągnięcia uważasz za najważniejsze?

Za najważniejsze moje osiągnięcie uważam zwycięstwo w Lidze Południe 2015, 2014, 2013 oraz trzecie miejsce w roku 2012. Z tego względu, że to nie była wygrana jednym zwycięstwem kiedy to każdy może mieć lepszy lub gorszy dzień. Na ligę składają się trzy wyniki i cieszy mnie to, że jednak zbiór tych dobrych dni mam większy od innych i udało mi się wygrywać.

Dużym osiągnięciem było też wygranie Mistrzostw Polski w roku 2014, Jadąc na te mistrzostwa nawet nie liczyłem na to by się znaleźć w pierwszej trójce, liczyłem po cichu, że jeśli się uda znaleźć w pierwszej dziesiątce to będzie bardzo dobrze. I pewnie też dzięki temu wygrałem, bo nawet jeśli jakieś strzały mi nie wychodziły, to nie miałem wewnętrznego spięcia, że straciłem szansę na "pudło" - na spokojnie myślałem, że jakoś do tej dziesiątki się zmieszczę. Muszę przyznać, że psychika w zawodach też jest istotnym elementem i wielu ludzi denerwuje się i "spala się" po jednym czy dwóch nieudanych strzałach a później źle im idzie cały turniej. Są osoby, którym na treningach idzie bardzo dobrze a później przychodzą zawody, nerwy i wyniki są dużo gorsze.


Mówiłeś trochę o stresie turniejowym, więc podpytam cię trochę - czy masz może swoją technikę, swój sposób na radzenie sobie ze stresem?

W sumie nie wiem czy mam czy nie mam. Predyspozycje każdej osoby są inne a u mnie zawsze stres występuje przed turniejem a w momencie oddania pierwszego strzału to wszystko mija. Może dlatego, że mam stresującą pracę i u mnie odporność na stres trochę się zwiększyła. Stres działa na mnie mobilizująco. Niektóre osoby w stresie zaczynają bardziej precyzyjnie i logicznie myśleć, bardziej się skupiają, być może tak jest w moim przypadku. Bardziej stresuje się przed zawodami. Będąc w czołówce łuczników w Polsce, jadąc na jakikolwiek turniej wszyscy na ciebie patrzą, oczekują dobrego wyniku a wiadomo, że każdy może mieć lepszy lub gorszy dzień. Zawsze twierdzę, że miałem lepszą zabawę właśnie w 2012 roku, kiedy goniłem czołówkę i nikt na mnie nie zwracał uwagi. Miałem wewnętrzną satysfakcję, że jestem coraz lepszy. W tej chwili, zanim jeszcze się turniej zacznie, to wszyscy już dzielą miejsca a to nie ułatwia strzelania. Wiem, że niektórym łucznikom bardzo to utrudnia zawody.

A czy podczas samego aktu strzału masz jakąś technikę, która Cię uspokaja?

Dla mnie samo łucznictwo, sam proces strzelania, cała ta otoczka jest bardzo uspokajająca. Pozwala zapomnieć w moim przypadku  o całym zewnętrznym świecie, wszystkich problemach. Strzelając po prostu koncentruje się na tym żeby przyjąć postawę, ustawić swój organizm - mięśnie, kości, oddech, by wpaść w rytm strzelania. Wpadając w taki rytm odcinam się od kłopotów dnia codziennego, cały świat przestaje istnieć. W tym momencie się liczą tylko łuk, ja i tarcza.

fot. Jacek Łabęcki

Kiedyś na jednym z turniejów powiedziałeś mi, że ty generalnie bardzo mało trenujesz i głównie strzelasz na turniejach - czy to jest nadal prawda?

Tak, to nadal prawda i chociaż przyrzekam sobie, że muszę zacząć regularnie trenować, to jest coraz gorzej. Jeszcze nie tak dawno trenowałem z Anką Płotycią (obecnie prawdopodobnie najlepsza łuczniczka tradycyjna w Polsce - przyp. red.) ale w tej chwili spotkań jest coraz mniej w mojej winy. W domu zwyczajnie nie chce mi się strzelać samemu. Wolę pojechać na trening 20 kilometrów, spotkać się ze znajomymi, postrzelać - mimo tego, że często więcej się gada niż strzela! Ale to jest ciekawsze od stania samemu i bębnienia w tą tarczę. Oczywiście to też ma swoje inne zalety, bo można porozmawiać z kimś na temat tego co nie wychodzi i co można w technice zmienić. Ale przede wszystkim chodzi o motywację, że jest obok ktoś, kogo można gonić. Dwa lata temu miałem jeszcze całkiem dużo treningów miedzy turniejami ale teraz, gdyby nie turnieje korespondencyjne CŁT i Bydgoskich Łucznikow, to nie wiem czy w ogóle strzelałbym między zawodami. Generalnie bardzo mało trenuję, co jest błędem, bo podejrzewam, że mógłbym mieć jeszcze lepsze wyniki.

Czyli średnio w miesiącu jak często strzelasz, licząc treningi i zawody?

Średnio jeden raz lub dwa razy w miesiącu.

A jak wyglądają twoje "treningi"?

Dla mnie trening to jest 100 czy 200 strzał wypuszczonych w seriach. Najczęściej strzelam na zasadach "korespondenta" czyli trzy odległości po cztery serie (20m, 25m i 30m, 5 strzał w serii, FITA 80 - przyp. red.), co daje mi możliwość porównywania wyników.

Wiem też, że bardzo dużą wagę przykładasz do sprzętu. Kiedyś powiedziałeś mi, że "wyniki w strzelaniu to jest głównie sprzęt"...

Moim zdaniem różnica między dobrym a bardzo dobrym łucznikiem to jest kwestia dobrania sprzętu. Ale nie jest też prawdą, że samo kupienie bardzo dobrego łuku przekłada się na bardzo dobre wyniki. Moim zdaniem ważniejsze od łuku są na przykład strzały. Ja przykładam kolosalną wagę do strzał. Dbam by były idealnie dobrane, zwłaszcza wagowo. Potrafię siedzieć i dobierać strzały z dokładnością do dziesiątych a nawet setnych części grama. Jest to coraz łatwiejsze w Polsce bo można już dostawać lepiej zgrane promienie - kiedyś różnica wagowa przy tym samym  spine'ie cedru sięgała 10 - 13 gramów a to jest niedopuszczalne przy poważnym podejściu do strzelania. Kiedyś robiłem strzały na zasadzie prób i błędów, obecnie wiem już, co trzeba zmienić w następnym komplecie by spełniał moje wymogi. Każdy mój kolejny komplet strzał jest kontynuacją poprzedniego z drobnymi poprawkami, które zdecydowanie wpływają na poprawienie wyników. Mówiąc szczerze twierdzę, że strzelam dokładnie tak samo dobrze jak dwa lata temu, ale na pewno mam lepsze strzały i lepszy łuk. I dlatego mam lepsze wyniki.


A z czego są zrobione obecnie twoje strzały?

Jest to cedr, pół-baryłka (strzały o średnicy zwężającej się w danym miejscu - przyp. red.) z przesuniętym środkiem ciężkości, z długimi lotkami które sam wycinałem. Jest tam parę rzeczy mojego własnego pomysłu.

Z jakiego łuku strzelasz obecnie?

Strzelam z łuku od Sylwestra Styrczuli. Jest to turek, otoman, 60 funtów czyli około 29 kilogramów. To jest jeden z jego pierwszych łuków. Jest bardzo stabilny, bardzo dynamiczny, spełnia moje wszystkie wymogi. Pytałem kilku innych wytwórców ale żaden nie był w stanie zrobić mi łuku wg moich potrzeb. Obecnie Sylwek pozmieniał trochę w swoich łukach na lepsze, więc w przyszłym roku będę rozważał zakup następnego.

29 kilogramów to bardzo duży naciąg, dlaczego zdecydowałeś się na taki łuk?

To wynika z techniki mojego strzelania. Potrzebuję łuk, którego siła ogranicza długość mojego naciągu. Czyli siła naciągu stabilizuje moją postawę. Naciągając go muszę czuć ten punkt, w którym łuk stawia opór i przekroczenie którego zmuszałoby mnie do włożenia zbyt dużej siły lub zmiany ułożenia układu mięśniowego. Dlatego każdy kolejny łuk, który kupuje, jest silniejszy i zapewne następny też będzie o kilogram, dwa silniejszy.

A jak skomentujesz opinię, że przy strzelaniu turniejowym z bardzo silnego łuku, łucznicy mają trudności na bliskich dystansach? Spowodowane ma to byś tym, że strzała o bardzo dużej prędkości nie ma czasu na odpowiednią stabilizację, jeśli cel jest blisko.

Strzała musi się stabilizować! Jeśli komuś się strzała nie stabilizuje po 10 metrach to znaczy, że ma źle dobraną strzałę. Może to być spowodowane zbyt wiotkimi strzałami, nieodpowiednim opierzeniem albo źle zbalansowaną strzałą - przyczyn może być wiele. Problem strzelania na bliskie odległości z silnego łuku to nie jest wina stabilizacji strzały, tylko konieczności bardzo dużego obniżenia punktu celowania. Muszę pochylać nienaturalnie ciało, żeby strzała nie przechodziła nad celem. Powiem tak - strzelając z mojego nowego kompletu strzał na 30 metrów, strzelam praktycznie na wprost (parabola po której leci strzała jest zbliżona do linii prostej - przyp. red.). Strzelając na bliskie odległości muszę wymuszać na ciele pochylenie w przód. Sam tego nie rozumiem, ale lepiej mi się strzela na 25-30 metrów niż na 15-20 metrów.

Jesteś znany z tego, że używasz strzał o czterech lotkach. Skąd taki pomysł i dlatego dokonałeś takiego wyboru?

Zaczęło się od tego, że ja nie lubię prostych rozwiązań. I dlatego na przykład strzelam z turka, bo wszyscy mówili, że z krótkich łuków strzela się trudniej. Lubię wyzwania. Mam cztery lotki, bo jest to mniej spotykane, wszyscy strzelają z trzech a ja nie lubię robić tego , co robią wszyscy. Szukam własnej drogi. Przy okazji okazało się, że to ułatwia strzelanie na czas, ponieważ nie muszę się zastanawiać jak zakładać strzałę na cięciwę. Chociaż prawdę mówiąc, nawet strzelając z trzech lotek i zakładając je odwrotnie - lotką prowadzącą do majdanu -  też się nic nie dzieje i strzała na te 20 metrów trafia do celu bez problemu. Cztery lotki też estetycznie bardziej mi się podobają i stało się to moją wizytówką. Wszystkie moje strzały mają też niebieski kolor lotek i wszyscy wiedzą: "niebieskie to Boulliego". To taki znak rozpoznawczy. Ale będąc ostatnio w Chinach zauważyłem, że wielu łuczników używa czterolotkowych kompletów, także nie jest to mój wymysł ani odkrycie. Podpatrzyłem to gdzieś, podobnie jak rozpiłowanie osadek (poszerzenie końcówki osadki dla łatwiejszego nakładania strzały - przyp. red.), a ja lubię innowacje. Zresztą jak wiesz na turniejach często się rozmawia z innymi, pyta dlaczego ktoś coś zrobił tak a nie inaczej. Patrzy się zawsze na tych, którzy strzelają lepiej, bo pewnie ich rozwiązania zdają egzamin. Ostatnio, na przykład, eksperymentowałem po raz pierwszy z kompletem strzał z plastikowymi osadkami, bo miały być łatwiejsze w naprawie - miały 4,5 mm średnicy, takie miniaturki. Niestety okazało się, że tam małe osadki nie wytrzymywały siły mojego łuku i rozpadały się. Znowu wróciłem do osad naturalnych i tak już chyba zostanie.

Chciałem cię też zapytać o parę rzeczy związanych z twoją techniką. Strzelasz o obydwojgiem oczu otwartych i koncentrujesz się na celu?

Tak i tak.

Używasz jakiegoś rodzaju podstawki pod strzałę?

Tak, to jest kawałek rzemienia, który mam przyklejony przy majdanie.

Z ilu palców strzelach oraz jakiej ochrony palców używasz?

Strzelam z dwóch palców, co może jest nietypowe przy tak silnym łuku, ale zawsze strzelałem z dwóch palców i tak jestem przyzwyczajony. Przy tak krótkim łuku nie da się wcisnąć trzeciego palca od dołu, taką technikę wypracowałem. Używam nakładek na same palce, które sam robię. Skóra pochodzi z kozaczków mojej żony.

W którym miejscu kotwiczysz?

Dosyć wysoko bo w okolicach oka. Jest to związane z tym, że szukałem punktu kotwienia oglądając bloczkowców i zauważyłem, że chyba reprezentant Ukrainy zakładał kciuk za szyję. Ja naciągając dwoma palcami zakładam kciuk za ucho, opieram go na czaszce.



A jak układasz nadgarstek? Czy strzelasz z prostego nadgarstka czy opierasz łuk o dolną część dłoni? 

Opieram o dolną część dłoni. Łuk trzymam za majdan tylko dwoma dolnymi palcami.

Gdzie umieszczasz cięciwę gdy strzelasz - na stawach, na opuszkach? 

Broń boże z opuszek! To jest pomyłka. Jeśli ktoś próbuje strzelać na opuszkach to nigdy nic dobrego z tego nie wyjdzie, ale to jest moje prywatne zdanie. Ludzie strzelając z opuszek nie zwalniają cięciwy tylko pozwalają, by cięciwa się z nich ześliznęła. Powoduje to, że cięciwa się skręca na opuszkach o jeden obrót albo dwa. Strzała odbija wtedy w drugą stronę jeśli osada jest w miarę ciasna, ma to wpływ na strzał powodując dodatkowe wibracje, to są detale. Ale rozmawiałem z kilkoma łucznikami sportowymi i u nich żaden trener nie dopuściłby strzelania z opuszek.
Zdecydowanie cięciwa powinna znajdować się na zgięciach, bo jest to zdecydowanie pewny chwyt. Tym bardziej na moim, bardzo silnym łuku strzelanie z opuszek nie byłoby powtarzalne.

A jak masz dobrane strzały jeśli chodzi o ich długość? Jaka część strzały wystaje poza majdan w pełnym naciągu?

Dobieram tak długość, by w przypadku gdyby mi się ułamał grot, móc strzałę skrócić i jeszcze raz go nałożyć. Dla mnie nie ma znaczenia, czy strzała w pełnym naciągu kończy się na majdanie czy wystaje przed majdan 10 centymetrów, nie zwracam na to uwagi. Zwykle robię strzały, które wystają o cal przed majdan. Gdy strzała ułamie się za grotem to takie strzały zbieram i jak uzbieram komplet, to przykręcam groty. Strzała się trochę usztywnia, ale to nie jest problemem i mogę z takiego kompletu strzelać dalej.

Według turniejów Ligi Południe jesteś obecnie najszybciej strzelającym łucznikiem. Jak do tego doszedłeś, na czym polega twój sukces?

Powiem tak: sam byłem zaskoczony tym wynikiem. Wiem, że np Łukasz nawalny strzela ode mnie jeszcze szybciej, tylko nie udało mu się tego zrobić na turnieju. Cała tajemnica szybkiego strzelania to jest płynność. Obojętnie w jakiej technice, czy wyciągając strzały z kołczanu tak ja ja czy wbite w ziemię, istotne jest by robić to płynnie i żeby się :nie skuć". Bo każde nie trafienie na cięciwę, każde spadnięcie strzały wybija z rytmu. Wtedy gdy strzeliłem te osiem strzał w 25 sekund (jedna strzała co około 3 sekundy - przyp. red.), to wszystko było na swoim miejscu, strzały same wskakiwały na cięciwę. Płynność i jeszcze raz płynność.

Przy okazji pytania o szybkość - jakiś czas temu w Internecie furorę robił filmik Larsa Andersena (film), czy możesz skomentować taki rodzaj strzelania? 

To ciekawe. I to jest duże osiągnięcie, jeśli on faktycznie strzela w takim tempie jak na filmie i robi to celnie - brawa dla niego. Trochę mnie tam ciekawi to strzelanie strzałą w strzałę, łapanie strzał i tak dalej. Uważam, że to są już cyrkowe sztuczki. Podejrzewam, że to było dublowana pięćdziesiąt razy. Ograniczę się tylko do skomentowania szybkiego strzelania, bo to widać - jak najbardziej jest to fajne. Jego technika jak widziałem to strzelanie z palców przy strzale z prawej stronie majdanu i on by strzała mu nie odbijała przy strzelaniu musi kciukiem ją przytrzymywać, o ile dobrze widziałem. Bo ciągnąc strzałę palcami odciągamy ją od majdany, jeśli jest z prawej strony, dlatego zakłada się ją zwykle z lewej strony. Dla mnie to są ciekawostki, nie zagłębiałem się w to za bardzo. Ja mam swoją technikę, w przeszłości próbowałem różnych zmian, eksperymentów by strzelać szybciej, ale wszystkie takie próby powodują, że mój układ mięśniowy doznaje zaburzenia i mam problem w zwykłym strzelaniu. Dlatego nie eksperymentuje z nowymi technikami, trzymam się tego co umiem i co mi dobrze wychodzi.

Boulli, mojego bloga czyta dużo osób początkujących, zaczynających przygodę z łucznictwem lub które chcą zacząć strzelanie. Czy z perspektywy swojego doświadczenia i umiejętności masz jakąś dobrą radę dla osób zaczynających strzelanie?

Jedną zasadniczą: niech się nie boją pytać i zanim podejmą jakąś zasadniczą decyzję o zakupie sprzętu czy wybraniu techniki, niech po prostu podejdą na jakikolwiek trening łuczniczy zanim zaczną zadawać pytania na forach. Na miejscu dostaną łuk do ręki, informacje gdzie kupić, jak strzelać. Będzie to dla nich bardziej pożyteczny niż odpowiedź na forum "kup sobie Diankę". To absurdalna odpowiedź, ja w życiu z "dianki" nie strzelałem i podejrzewam, że gdybym miał "diankę" to zniechęciłbym się - ja lubię krótkie łuki. Wybrałem swój łuk w Byczynie na turnieju, gdzie miałem możliwość wzięcia kilku łuków do ręki, podpatrzenia jak te łuki strzelają. Mnie zawsze podobały się szybkie strzały i dlatego wybrałem wschodni łuk i tak strzelam. Moim zdaniem istotne jest to, by osoby które chcą spróbować, zanim cokolwiek zdecydują, podeszły i pogadały z jakimś łucznikiem. Myślę, że od tego powinno się zaczynać. Łucznictwo to jest kwestia indywidualnego podejścia, osobom początkującym powinno się polecić jakiś trening, jakiś klub, jakieś bractwo, gdzie wezmą łuki do ręki, postrzelają. Pierwszy łuk kupuje się "bo ktoś poradził", drugi kupuje się wiedząc już, czego się chce a dopiero trzeci łuk to jest taki, który sprawia frajdę.

A co mógłbyś poradzić osobom zaawansowanym, które doskonalą swoje umiejętności? 

Tu się nie podejmę udzielania rad, to może zrobić trener, który ma wiedzę. W tej kwestii to bardzo dużą wiedzę ma Piotrek Gonet (z klubu CŁT - przyp.red.), który jako jedyny w Polsce przyłożył się do tego by poszerzyć swoją wiedzę na temat łucznictwa tradycyjnego i by pokusić się o to by być pierwszym w Polsce profesjonalnym trenerem w tej dziedzinie. Z tego co wiem on sprowadzał masę książek anglojęzycznych i koresponduje z kilkoma osobami na ten temat. Zaawansowane kwestie to z Piotrkiem.

I na koniec - wiem, że jesteś zaangażowany też w przygotowanie Ligi Południe, na czym polega twoja rola w tworzeniu Ligi?

Moja rola polega na tym samym, co rola jedenastu innych osób. Liga Południe zaczęła się dawno temu i z założycieli do dzisiaj zostały chyba tylko chyba trzy osoby. W tej chwili każde spotkanie Ligi organizują dwie osoby, które mają wyznaczony status organizatora. U nas to jestem ja i Anka Płotycia. Te osoby spotykają się raz do roku na koniec sezonu, robimy podsumowanie Ligi - co się sprawdziło, co trzeba zmienić. Uwzględniamy oczekiwania ludzi, bo wiele się zmienia w łucznictwie w Polsce co jest bardzo dobre. Dlatego wprowadziliśmy "bojówkę", dlatego zwiększyliśmy odległości, bo ludzie strzelają coraz lepiej w Polsce. Wprowadziliśmy też system pucharowy przy przydzielaniu punktów by wykluczyć wpływ "lepszych dni", gdy zawodnicy uzyskują bardzo dużo punktów. Cały czas coś zmieniamy, cały czas coś kombinujemy by wyjść ludziom na przeciw. Wspólnie ustalamy jak Liga ma wyglądać.

Bardzo dziękuję za wywiad! 





niedziela, 7 grudnia 2014

Podstawki pod strzałę oraz jak zrobić prostą podstawkę pod strzałę


Jednym z ważnych elementów oddania celnego strzału jest stałe i niezmienne miejsce oparcia strzały zarówno na majdanie jak i na cięciwie łuku. O wyznaczeniu odpowiedniego miejsca oparcia strzały na cięciwie pisałem już tu (być może w przyszłości rozwinę ten temat), dzisiaj podam parę przykładów właściwego podparcia lub umiejscowienia strzały na majdanie. 

Według bardziej tradycyjnych technik strzałę opieramy po prostu o rękę łuczną. W tym przypadku, jeśli budowa łuku nie wyznacza jednoznacznego miejsca oparcia strzały, dobrze jest narysować sobie na majdanie linię, znak, który będzie oznaczał miejsce o które powinna opierać się strzała przy każdym strzale. To bardzo ważne, ponieważ wszystkie ustalenia na "mniej więcej" w łucznictwie pogarszają naszą celność.

W moim łuku nad majdanem znajduje się ochronne tworzywo...

... strzałę zawsze opieram dokładnie na środku ochronnego materiału.

Nowszym wynalazkiem są bardzo różne podstawki pod strzałę. W łukach sportowych są one wykonane zwykle z plastiku i mogą wyglądać np tak:

źródło: www.tanius.pl

W łukach bloczkowych możemy spotkać bardzo futurystycznie wyglądające podstawki, np takie:

zródło: www.sklepluczniczy.pl

W łukach tradycyjnych zwykle montuje się podstawki z materiałów naturalnych a owa naturalność materiału często jest wymagana w regulaminach turniejów. Poniżej przedstawię dwa rozwiązania, na pewno nie jedyne ale moim zdaniem interesujące. Bardzo popularnymi są podstawki wykonane z włosia, wyglądające tak:

źródło: www.luksport.pl
Tu mogę dodać, ponieważ mam pewne doświadczenie w używaniu tych podstawek, że podstawki z włosiem niestety zużywają się po około jednym sezonie regularnego używania. Z biegiem czasu strzała jest coraz mniej pewnie trzymana przez włosie i nieco obniża swoją pozycję na majdanie. Natomiast dobrą wiadomością jest, że przy pomocy kleju włosie można łatwo wymienić. Nie wiem z jakiego materiału jest oryginalne włosie i czy rzeczywiście jest naturalne, natomiast ja jako zastępcze włosie używałem włosia... odciętego z miotły :-) Sprawdzało się wyśmienicie!

Innym przypadkiem naturalnej podstawki jest patent podpatrzony u łuczników z klubu Centrum Łucznictwa Tradycyjnego we Wrocławiu, który został wymyślony przez Piotra Goneta. Jest to po prostu malutki kawałek grubej, blankowej skóry, przyklejony do łuku przy pomocy kleju lub taśmy samoprzylepnej, dwustronnej. Ta podstawka świetnie określa miejsce podparcia strzały. Co prawda nie przytrzymuje jej tak pewnie jak przykłady powyższe ale przy stosowaniu odpowiednio stabilnej techniki napinania łuku, działa bardzo dobrze.

Folia aluminiowa nad podstawką dodatkowo chroni majdan przed uszkodzeniem.


Warto dodać, że dwie przedstawione tu podstawki można wykonać samodzielnie czy użyciu najprostszych narzędzi. Pierwsza jest kawałkiem cienkiej skórki w kształcie łezki, przeciętym na środku. Włożone w rozcięcie włosie przyklejamy gęstym klejem a całość podklejamy dwustronną taśmą klejącą. Budowy drugiej z prezentowanych podstawek tłumaczyć chyba nie trzeba :)


W łucznictwie tradycyjnym oczywiście nie wszyscy używają podstawek. Według badania przeprowadzonego wśród łuczników osiągających bardzo dobre wyniki, podstawki używa nieco mniej niż połowa strzelających. Z moich obserwacji turniejowych wynika, że gdyby zbadać większą grupę to okazałoby się, że podstawek używa jeszcze mniejszy odsetek łuczników.

Na pewno prawdą jest, że można osiągać doskonałe wyniki w łucznictwie tradycyjnym nie używając podstawki. Z drugiej strony prawdą jest również, że używanie podstawki poprawia naszą celność i przede wszystkim poprawia wygodę strzelania. Podstawka dodatkowo chroni naszą dłoń przed urazami wynikającymi z otarć o strzałę, co przy długich turniejach czy treningach ma niebagatelne znaczenie. Podstawka, szczególnie taka, która pewnie trzyma strzałę w miejscu, jest też dużą pomocą w początkowym etapie nauki łucznictwa. Jednak należy pamiętać, że "spadanie strzały z ręki" jest wynikiem popełnianych błędów technicznych a podstawka nie służy do maskowania ich.

Ja osobiście w moim podstawowym łuku nie używam podstawki, ponieważ lubię czuć strzałę na dłoni i ponieważ pomaga mi to kontrolować stałość naciągu, tzn dbać o to, bym zawsze naciągał łuk z taką samą siłą. Jednakże jestem w pełni świadomy zalet płynących z używania podstawki i w moim kolejnym łuku prawdopodobnie jakiś rodzaj podstawki założę. W każdym razie każdy łucznik powinien kwestię podstawki rozważyć a w przypadku zdecydowania o strzelaniu bez niej, wyznaczyć w inny sposób stałe miejsce oparcia strzały o majdan.